Od autorki.

Opowiadanie w pierwotnej wersji można znaleźć również na onecie pod adresem
www.niepoukladane-marzenia.blog.onet.pl
Jednak po tym jak onet się zaczął psuć przeniosłam je tutaj.

niedziela, 22 lipca 2012

20.Każde kłamstwo i oszustwo ma jakieś usprawiedliwienie. Szkoda, tylko że to niewiele zmienia.


Z perspektywy Bartka….

Wszedł do pomieszczenia, w którym panowała półmrok. Gdyby nie to, że był już tutaj raz z chłopakami cała ta otoczka, by go przytłoczyła. I tak czuł się tą sytuacją mocno zażenowany. Rozglądał się niepewnie wśród tancerek znajdujących się na niewielkich podestach, patrzył na ich twarze, ale nigdzie nie mógł dostrzec tej, której szukał. Serce waliło mu coraz mocniej ze złości i zawodu, wszystkie negatywne emocje przybierały na sile. Spodziewał się, bowiem już tylko najgorszego. Oczami wyobraźni widział już ją, jak zrzuca z siebie wszystkie części garderoby a wszyscy wokoło gwiżdżą na ten widok. Zostawała jeszcze tylko mała nadzieja, że może jednak Justyna pracuje tutaj w innym charakterze. To wszystko i tak nie usprawiedliwiało, by jej, że wybrała takie, a nie inne miejsce. Przysiadł przy barze i zamówił drinka, którego nawet nie tknął.
-Ciężki dzień- zagadała go barmanka, która miała na sobie tylko skąpy wysadzany ciemnymi cekinami stanik i króciutkie szoty a jej twarz była pokryta zbyt mocnym i wyzywającym makijażem.
-Szukam kogoś…- odezwał się. Nie mógł dłużej czekać w tej niepewności.
-Powiedz kogo, a może będę mogła coś temu zaradzić-dziewczyna puściła do niego oczko i musnęła jego dłoń, która spoczywała na szklance z alkoholem.
-Nazywa się Justyna…- zaczął Bartek ciągle patrząc na tancerki pojawiające się na niewielkich scenach, ale jak jej nie było tak nadal się nie zjawiła.
-To ja zawołam menagera- szatynka przywołała do siebie niskiego, barczystego mężczyznę i szepnęła mu coś do ucha.
To jednak przestało mieć jakiekolwiek znaczenie dla Kurak, ponieważ w tej właśnie chwil na jeden z podestów wyszła ona. Mimo to, że miała na sobie blond perukę i jakiś pseudo kowbojski strój od razu ją poznał. Nie mógł patrzeć jak kołysze się w rytm muzyki, wyje wokół stalowej rury i, gdy swoim gestami powoduje u facetów siedzących najbliżej, że zaczynają się ślinić i pocić z podniecenia. Miał ochotę ją stamtąd zabrać i to zaraz.
-Chciał pana ze mną mówić- odezwał się facet, gdy tylko przestał rozmawiać z barmanką.
-Muszę z nią pogadać- Kurek wskazał na Justynę, która właśnie podeszła do jednego facetów i wraz z lubieżnym uśmiechem nałożyła mu kapelusz a sama zaczęła rozpinać kamizelkę.
-To nie możliwe ta pani jest teraz w pracy, proszę przyjść po zamknięciu lokalu- odparł oschle.-Może pan tak jak inni nasi goście usiąść i podziwiać ją w tańcu. Gdyby to panu nie wystarczyło zapraszam do Sali obok, może tam któraś z moich dziewcząt również przypadnie panu do gustu. W ofercie mamy również taniec prywatny za pewną kwotę- mężczyzna wypowiedział formułkę, zachowując się przy tym jakby te dziewczyny były zwykłym towarem, a nie ludźmi.
-Taniec prywatny- Kurek spytało zaskoczony. Nie do końca wiedział, na czym to polega. Do tego nie mógł się skupić widząc co Bartmanówna wyczynia na scenie.
-Za 500 zł może pan przejść do pokoju intymnego i obejrzeć pokaz sama na sam- facet uśmiechnął się chytro do niego.
-Dobrze , zgadzam się, ale to ma być ona- szatyn dostrzegł tutaj jedyną szanse. Musiał dowiedzieć się dlaczego to robi. Czy dobrze czuje się z tym, że okłamuje wszystkich wokoło. Przekonał się, właśnie jak bardzo mylił się co do jej osoby.
-Chyba się nie zrozumieliśmy. Mówiłem o tancerkach z drugiej sali. Te tutaj tańczą dla wszystkich.
-Chyba to pan mnie nie zrozumiał!- Bartek wstał i chwycił go za koszulkę pochylając się w jego kierunku. Górował nad, nim o dobre 40 centymetrów, w oczach faceta zobaczył nutkę strachu.
-Dobra ok., ale to będzie więcej kosztować. To wyjątkowa sytuacja, ale klient nasz pan- menager wyraźnie spuścił z tonu, do tego przecież była to idealna okazja, by zarobić pieniądze.
Siatkarz wyłożył na blat baru 1000 złotych, które po chwili wylądowały w kieszeni szefa sali.
-Katia zaprowadzi pana do środka, za około 15 minut tancerka powinna przyjść- przy nich pojawiła się niska krótko ostrzyżona 20 paroletnia brunetka. Kiedy szli do wskazanego pomieszczenia wyjaśniła mu zasady takiego pokazu.
-Nie może pana dotykać tancerki, chyba że na to pozwoli ani zmuszać jej do czegoś innego niż taniec. Skoro zamówił pan sobie dziewczynę z tej Sali to nie może się ona również rozebrać, chyba że same zmieni zdanie. Taniec trwa około 10 minut, gdy się skończy ktoś po pana przyjdzie- wskazała mu drzwi prowadzące do środka. Do Bartka docierało co drugie słowo Ucieszyła go wiadomość o tym, że Justyna zostanie w bieliźnie, ale nie na tyle, by złość mogła mu minąć całkiem.
-Przepraszam- brunetka, nim wprowadziła go do pokoju zatrzymała się jeszcze na chwilę. –Mogłabym prosić o autograf?- spytała nieśmiało.
Kurek nic nie mówiąc podpisał się na wysuniętej przed niego kartce i wszedł do środka. Czekał sam już nie wiedział, na co .

***

Z perspektywy Zbyszka…

Kiedy wyszedł od Żanety sam nie wiedział co zrobił nie tak. Chciał z tego zażartować a wyrosła nie wiadomo jaka afera. Docierały do niego te wszystkie słowa blondynki. Czy to, co mówił, wtedy przy rodzicach mogło ja aż tak bardzo zranić? Czy jego zachowanie w niektórych sprawach również to robiło? On do tej pory nie widział w tym nic złego, ale najwidoczniej bardzo się mylił. Myślał, że ten jeden raz wystarczy. Wyznał jej, że się zakochał, spędzali ze sobą wiele czasu, obdarzali się czułościami. Widocznie nie zauważył, gdzie tak naprawdę jest Żaneta, że ona wszystko bierze na poważnie i ją również trzeba tak traktować. Usiadł na klatce schodowej rozmyślał nad tym wszystkim co się do tej pory między nimi wydarzyło. Przypomniał sobie, że były kilkakrotnie takie sytuacje, gdy zostawiał ją samą, by mieć czas dla kibiców, dziennikarzy, ale i niektórych znajomych. Zrozumiał, że to nie było fer w stosunku do jej osoby. Szczególnie, gdy na pytania kim jest dla niego odpowiadał dobrą znajomą. Zbyszek myślał jednak, że tak będzie lepiej. Wiedział, że media szukali wokół jego osoby najmniejszej sensacji, by z tej wiadomości zrobić newsa miesiąca. Nie podejrzewał, że jego zachowanie Makowska będzie dobierać w taki, a nie inny sposób. Nie chciał, by miedzy nimi się popsuło. , za bardzo mu na niej zależało. Musiał to naprawić jak najszybciej się da, musiał przypomnieć sobie, że bycie w związku to nie tylko branie, ale i dawanie siebie drugiej osobie. To nie tylko pociąg fizyczny, ale też więź emocjonalna, a to chyba w ostatnim czasie najbardziej zaniedbał. Nie wiele się zastanawiając ruszył do swojego mieszkania i pierwsze co zrobił to zmienił opcję na FB : W związku. Nie było sensu tego ukrywać, najważniejsze, by ona była szczęśliwa, by oni mogli być znów szczęśliwi. Chwile później wyciągnął wielkie pudło z szafy i zaczął czegoś intensywnie szukać, już wiedział co zrobi i, choć było już grubo po północy miał w planach wszystko wykonać jeszcze tej samej nocy.
***

Z perspektywy Justyny…

Zeszła ze sceny teraz czekała ją półgodzinna przerwa na przebranie się i poprawienie makijażu. Cieszyła się, że jeszcze dwa takie wyjścia i będzie wolna tej nocy. Każdy kolejny dzień tutaj przybliżał ją do końca tej niemiłej przygody. Siedziała przed lustrem poprawiając szminkę na ustach, gdy zjawił się Szymek. Wiedziała, że jego wizyta wiąże się albo z pochwałą albo naganą. Liczyła, że będzie to ta pierwsza rzecz, jeszcze nigdy mu niczym nie podpadła.
-Wyskakuj z tego i szybko przebierz się w co tam masz i idź do piątki!- zwrócił się do niej tonem nie akceptującym sprzeciwu.
-Ale jak do piątki przecież…- zaczęła a serce po jego słowach przyspieszyło i waliło coraz mocniej w jej piersi.
Nie tak się umawiali. Justyna miała tańczyć tylko na Sali ogólnej. Wiedziała, że indywidualnie, zamknięte pokazy to może i większe pieniądze, ale i większe ryzyko, a tego nie chciała ponieść. Słyszała o tym różne historie, że trafiały się pobicia i próby gwałtów. Ochraniarze nie zawsze zdołali przybyć na czas, a może nie chcieli zdążyć.
-Nie pyskuj! Klient wyraźnie powiedział, że oczekuje sobie ciebie i tylko ciebie. Zaraz tam pójdziesz, jeżeli nie to możesz pożegnać się z pracą oraz cała kwotą którą zarobiłaś w tym miesiącu!
Tego obawiała się najbardziej, nie mogła sobie pozwolić na utratę pracy, nie teraz. Powstrzymując łzy, które nabiegły jej do oczy i drżenie rąk, zaczęła zakładać czarne pończochy. Czuła na sobie badawcze spojrzenie Szymka. Nie zdążyła nawet zmienić peruki, ponieważ ten ciągle ją poganiał. Została, więc przy swoich rozpuszczonych lokach. Zawiązując szybko szlafrok wyszła na korytarz. Każdy kolejny krok był dla niej coraz cięższy i trudniejszy do postawienia. Strach ściskał jej żołądek a serce biło niezdrowym szybkim rytmem. W korytarzu minęła się z Katią, która się do niej uśmiechnęła.
-Nie martw się to ktoś znany, do tego młody i przystojny- dodała na odchodne.
Przerażenie Tyny w tym momencie jeszcze bardziej wzrosło. Znani ludzie mogą sobie pozwolić na więcej, bo przeważnie zostają bezkarni. A młodzi znani to jeszcze gorsze połączenie, bo u nich emocje zbyt często biorą górę. Stanęła pod drzwiami zatrzymując rękę na klamce. Starała się unormować swój oddech, uspokoić na tyle, by klient nie widział jej zdenerwowania. Stała, by tak pewnie dłużej, gdyby nie krzyk Szymka i jego gest pokazujący, by już weszła do środka. Nie pozostawało jej nic innego tylko to zrobić. W pomieszczeniu panowała fioletowa poświata a w jego głębi na czarnej skórzanej sofie siedział mężczyzna. Z początku nie dostrzegała jego twarzy, ale z każdym kolejnym krokiem, który przybliżał ją do środka pomieszczenia jego rysy zaczynały się wyostrzać. Kiedy stał już w miejscu docelowym spojrzała w stronę swojego jedynego widza i jej źrenice się rozszerzyły ze zdumienia. Przed nią siedział nie, kto inny a Bartek a na jego twarzy malowała się wściekłość.
***

Na powrót znalazłam się w swoim pokoju. Wszystko był tak jak zostawiłam. Laptop ciągle leżał porzucony na łóżku, notatki również, po Bartmanie nie było ani śladu. Nie zdziwiło mnie to, jakieś 50 minut temu usłyszałam, że zamyka za sobą drzwi wyjściowe. Ja sam ochłonęłam i płacz mi minął bardzo szybko, kiedy już nie miała Zbyszka w zasięgu wzroku ani słuchu to nawet łzy przestały mi lecieć. Może i niepotrzebnie wybuchłam, może powinnam wszystko powiedzieć na spokojne? Wystarczyło przecież z, nim pogadać, wytłumaczyć jak się czuje w tych chwilach. Tyle tylko, że musiałabym go zakneblować w trakcie rozmowy, by nie mógł wypowiadać tych wszystkich idiotycznych kontrargumentów. Co on niby mi jakiś kit wciskał o tym, że mnie chroni. Tyle tylko, że te jego fanki naprawdę mało mnie obchodzą, one i tak nic nie wiedzą. Mam gdzieś, że obrobiły, by mi tyłek w Internecie. To ja byłam z Bartmanem i to chyba najważniejsze. Czekajcie co ja gadam, czy mówię w czasie przeszłym? Ja nadal jestem z Bartmanem, chyba jestem. Ok, spokojnie zaraz wszystko jakoś ogarnę. Przecież taka błahostka nic nie może zrobić naszemu związkowi. Przyznaję jestem chyba histeryczką do kwadratu, ale w pewnym stopniu jednak mam rację. Dobra zaraz Zibiemu wytłumaczę na spokojnie. Wcale nie byłam zaskoczona tym, że moje nogi momentalnie powiodły mnie piętro niżej a ręka już znajdowała się na dzwonku od drzwi. Szkoda, tylko że na nic się to zdało albo Zbyszka nie było w domu albo nie chciał mi otworzyć. Nacisnęłam na klamkę i okazało się, że jest otwarte, cicho weszłam do środka. Choć to cicho, to chyba zbyt naciągane, bo szczęśliwe szczeknięcia Bobka od razu zdradziły moją obecność. Mieszkanie było jednak puste, a na środku salonu stało jakieś wielkie pudło, w którym było wszystko: od rakiety do tenisa, po piłkę do nogi, jakieś linki, kable, a nawet bańki choinkowe. Nie wiedziałam, co to ma znaczyć. Czy to było już tutaj wcześniej czy znalazło się po naszej kłótni? Postanowiłam na niego poczekać przecież kiedyś wróci. Po kolejnej półgodzinie zaczęłam się mocno denerwować, gdzie przecież można łazić w środku nocy i do tego zostawiać otwarte mieszkanie! Przecież Bobik to nie pies obronny. Zaczęłam niczym jakaś stara dewotka wyglądać przez wszystkie okna, śnieg, który nadal leżał grubą warstwą na chodnikach umożliwiał mi dokładną obserwację. Przy moim kolejnym podejściu do okna kuchennego zauważyłam, że na podwórku przed klatką ktoś się porusza. Od razu rozpoznałam, że to był Zbyszek. Nie widziałam co robi dokładnie, ale wyglądało to jakby coś układał na śniegu. Czekałam co z tego wyniknie. Kiedy myślałam, że już się tego nie dowiem, bo Zibi zniknął w garażu nagle na dole rozbłysło tysiące kolorowych światełek, które były ułożone w serce oraz napis przepraszam. Wiele się nie zastanawiając chwyciłam kurtkę Zibiego, która wisiała w przedpokoju i zbiegłam po schodach. W drzwiach do klatki zderzyłam się z, nim wpadając wprost w jego ramiona a przy okazji już wspólnie wypchałam nas powrotem na zewnątrz.
-Ja też cię przepraszam- wypuścił mnie na te słowa ze swoich objęć i wyraźnie mi się przyglądał.- Zrobiłam aferę z niczego.
-Miałaś rację. To ja cię przepraszam nie pomyślałem. To się zmieni obiecuję- ujął moja twarz w swoje wielkie dłonie i masował kciukami policzki.- Zależy mi na tobie, bardzo mi zależy, postaram się częściej dawać ci dowody tego co do ciebie czuję- jego czoło stykało się z moim, nawet w tym nikły świetle mogłam dostrzec te iskierki w jego oczach.
-Wierzę ci, przepraszam jeszcze raz- musnęłam jego wargi delikatnie. Nie wiedziałam czy mogę po tym wszystkim pozwolić sobie na więcej. Zbyszek jednak był wyrozumiały, sam złożył na moich ustach namiętny pocałunek zamykając mnie w uścisku swoich ramion.
***
Z perspektywy Bartka…

Widział jak patrzy na niego, mógł dostrzec na jej twarzy zmieszanie oraz strach. Czekał czy coś mu w ogóle powie, czy będzie chciała się jakoś wytłumaczyć. Wreszcie usłyszał jej szept.
-Bartek to nie tak jak myślisz- to go jeszcze bardziej rozwścieczyło. Niby skąd ona wiem, co on sobie myśli?
-Czekam, może zaczniesz wykonywać swoją pracę, chyba po to tu przyszłaś- spojrzał na nią wzrokiem pełnym pogardy. Ona nadal nie ruszyła się z miejsca, mimo że muzyka ciągle leciała z ukrytych głośników.- Zapomniałaś jak to się robi?- zapytał kpiąco. Może i jego zachowanie był chamskie, ale czy ona zasłużyła na jakieś inne. Widział jak się waha, pewnie nie do końca rozumiała całą tą sytuację. I dobrze, bo Kurek też jej nie ogarniał.
-Bartek musisz zrozumieć, ja nie miałam wyjścia- stała skruszona ściskając szlafrok w dłoniach.
-Nie miałaś wyjścia!- roześmiał się na te słowa- Nie miałaś wyjścia, tylko rozkładasz nogi przy obcych facetach!
-Nie obrażaj mnie, przed nikim nie rozkładam nóg! Nawet się nie rozbieram!- Kurek zauważył, że ta uwaga bardzo ją rozwścieczyła, ale i dobiła zarazem. Tym bardziej nie mógł zrozumieć co ona najlepszego wyprawia.
-Kogo chcesz oszukać? Jak to nie miałaś wyjścia?!- był na nią zły, ale za wszelką cenę chciał dowiedzieć się co posunęło ją do tego kroku.
-Mam długi, spore długi- tym razem ponownie jej głos się załamał- Potrzebuję pieniędzy.
-Zbyszek nie może ci dać!? To dla niego przecież nie problem- to wyjaśnienie wcale go nie zadowoliło.
-Ale dla mnie to problem, on nie może się dowiedzieć! Wstyd mi za t co zrobiłam. Nie chcę, by wiedział jaka byłam. To musi zostać tajemnicą- powtarzała.
-Co robiłaś, powiedz mi? Nadal nie mam pojęcia co mogło być aż tak strasznie, że wstydzisz się powiedzieć o tym swojemu bratu. Tak, że teraz musisz się aż tak poniżać!- Bartek coraz słabiej się kontrolował. Niestety, każde jej kolejne słowo było dla niego tak niedorzeczne, że nie umiał, inaczej.
-Nie powiesz mu?- zapytała go z nadzieją, ale nie uzyskała od szatyna żadnej odpowiedzi.- Wraz z koleżankami w trakcie naszego pobytu w Yokohamie zaprosiłyśmy do naszego apartamentu kilku chłopaków. Wyszła z tego niezła impreza później nie za bardzo wiem, co się działo. Kiedy rano się obudziłyśmy pokój był doszczętnie zdemolowany i zniknęło z niego wiele wartościowych rzeczy, po nich oczywiście nie było śladu. Wtedy dla zabawy pierwszy raz spróbowałyśmy ekstazy, nie wiedziałam, że w połączeniu z alkoholem to tak odurza. Był to mój pierwszy i ostatni i raz, niestety do dziś ma on konsekwencje. Hotel nałożył na nas sporą karę finansową za te zniszczenia-, kiedy to mówiła widział, że chciała powiedzieć o wszystkim szybko i bezboleśnie, uciekała wzrokiem, wstydziła się. Bartkowi ta cała historia wydawała się grubo naciągana.
-Ty siebie słyszysz, co mi za bajki opowiadasz!- podszedł do niej i potrząsną ją za ramiona.
-To prawda jestem, im winna pieniądze! Muszę jej oddać do końca roku, inaczej wniosą sprawę do sądu- w to Kurek również nie mógł uwierzyć.
-Przestań kłamać powiedz prawdę, tutaj chodzi o coś innego!- ścisnął ją jeszcze mocnej.
-To jest prawda, widzę, że mi nie wierzysz! Puść mnie to boli!- krzyknęła, Bartek zwolnił uścisk.
-Myślisz, że tak to zostawię, Zbyszek powinien wiedzieć!
-Nie, Bartek błagam nie mów mu! Proszę cię!- teraz poczuł jej dłonie na swoich przedramionach.
-Mam oszukiwać swojego przyjaciela?- spytał ją wściekły. Nie rozumiał jak tak można, mieszkać z kimś pod jednym dachem i kłamać mu w żywe oczy.
-Bartek zrób to proszę cię, zrób to, chociaż ze względu na to, co do mnie czułeś- błagalnym tonem ze łzami w oczach parzyła na niego wyczekująco.
-Idealnie to ujęłaś! Czułem! Zapomnij o tym co mogło być między nami!- wyszarpał swoją rękę i ruszył do wyjścia. Gdy się odwrócił, nim wyszedł zobaczył, że brunetka upadła na kolana i cicho szlocha. Nie mógł zrozumieć, że tak mocno pomylili się do jej osoby, jak zostało oszukany. Przecież w głębi serca czuł, że to ona była, by dla niego idealna. Teraz to nie miało już znaczenia. Nawet, jeżeli to, co powiedziała było prawdą to nie wiedział już co gorsze. To było dla niego za wiele, taniec na rurze, zdemolowany pokój, narkotyki, libacja, kłamstwa na każdym kroku. Bartek nie tak to sobie wyobrażał.
  
  
Zły Kurek, niedobry Kurek. Musze powiedzieć, że z tego rozdziału jestem zadowolona. Dedykacja dla Anusiak i Jusii.

Po Memoriale stwierdzam, że Zibi jest uzależniony od telefonu, ciągle coś klikał i zaglądał w niego co kilka minut, wyraźniej był, nim bardziej zainteresowany niż tym co się dzieje na boisku.
Zdecydowanie nie lubię ochroniarzy, bo, kiedy już byłam blisko to, im się coś odwidziało i nas przegonili. Trudno. Następnym razem zrealizuję plan na, który wpadłyśmy z Shelby ;)


Na chomiku zaś pojawiły się mecze z tegorocznej LŚ w Gdańsku oraz kilka spotkań z ME w Turcji. Można pobierać. <tutaj>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz