Od autorki.

Opowiadanie w pierwotnej wersji można znaleźć również na onecie pod adresem
www.niepoukladane-marzenia.blog.onet.pl
Jednak po tym jak onet się zaczął psuć przeniosłam je tutaj.

niedziela, 22 lipca 2012

18. W zimową śnieżną noc odnajdziemy się pierwszy raz.


Z perspektywy Bartka…

Droga mijała, im szybko. Nawet nie przypuszczał, że tak to będzie wyglądać. Justyna z osoby trzymającej dystans zmieniła się w roześmianą i otwartą. Opowiadała mu o tym jak wyglądało jej życie w Japonii. Bartek był w tym kraju na Pucharze Wielkich Mistrzów, ale z racji, że ten turniej nie był zbyt udany nie wspominał tego pobytu za dobrze.
-Musisz koniecznie opowiedzieć Żanet o tych nocnych wyścigach na ulicach Tokio- zaznaczył po wysłuchaniu jej opowieści jak jedna z jej przyjaciółek wraz z chłopakiem zabrała Tynę na takie wydarzenie.
-Wspomnę o tym przy jakiejś okazji. Z resztą ja to ją podziwiam za to, że jeździ. To wydaje się dość niebezpiecznie. Czasami dzielą cię milimetry od przeszkody. W ogóle to, jak Zibi na to reaguje?
-Zbyszek jeszcze tak naprawdę nie widział Żanety w akcji, był z nią tylko na torze, a tor a wyścig w terenie to dwie różne sprawy. Muszę ci jednak powiedzieć, że ona jest w tym niezła, to tak jakby porównać nas siatkarzy do zwykłych sympatyków tej gry, ona jest totalną profesjonalistką. Nie powinien się o nią bać, jeszcze nie widziałem, by ktoś z taką rozwagą jak ona wykonuje manewry, nie reaguje emocjonalnie, każdy ruch ma przemyślany. Nauczyła się tego po wypadku Pawła. Zacznie się sezon to sama zobaczysz- o pasji swojej przyjaciółki mógł gadać godzinami, kiedy ona była szczęśliwa a taka właśnie była podczas rajdów i on cieszył się na całego.
-Podziwiam ją, ja chyba nie potrafiła bym się podnieść po czymś takim, a zasiąść za kółkiem to już całkiem- wyraźnie posmutniała rozmyślając na tym co przytrafiło się Makowskiej.
-Ona jest twarda. Rzadko pokazuje swoje uczucia, a szczególnie słabości. Gdybyś ją widziała zaraz po ty wypadku nie uwierzyłabyś, że tak szybko można się podnieść. Ona była w totalnej rozsypce. Nie pozwoliła do siebie podejść nikomu poza swoją babcią, potem dopuściła również mnie. Ja sam też nie trzymałem się najlepiej, zapamiętam to do końca życia.
Bartek doskonale pamiętał wrzesień 2009 roku i to wcale nie z powodu zdobytego złotego medalu Mistrzostw Europy, ale tego, że niedługo po tym miłym wydarzeniu spotkało go coś najgorszego. Sam traktował Pawła jak starszego brata i równie boleśnie przeżył jego śmierć.
-Widać, że wasze relacje są bardzo silnie- spojrzała na niego przyglądając mu się ukradkiem.
-Pewnie, że są, ja ją zwyczajnie kocham- Bartek zerknął na nią i roześmiał się, kiedy dostrzegł zaskoczenie malujące się na jej twarzy.- Kocham ją jak siostrę. Znamy się od dzieciństwa, mamy wiele rożnych wspomnień i oboje już od dłuższego czasu traktujemy się, jak rodzeństwo.
-Nie strasz mnie już tak nigdy- Justyna zaczęła się śmiać wraz z, nim.- Już się bałam, że Zbyszek wplątał się znów w jakiś chory trójkąt- dodała bez zastanowienia.
-Jaki trójkąt?- bardzo zdziwiło go to ostatnie zdanie.
-Ty nic nie wiesz? -zakłopotanie, które pojawiło się miedzy nimi wyraźnie zagęściło atmosferę.
-Powiesz coś? -Kurek przerwał ciszę, która zapadła. Niecierpliwił się, że nie zna jakiś ważnych faktów z życia Bartmana, które mogły, by wpłynąć na jego obecny związek z Żanetą.
-To długa historia- odezwała się w końcu brunetka, było czuć, że waha się czy wyznać prawdę czy zachować ją dla siebie.
-Mamy czas, do Bełchatowa jeszcze ponad godzina drogi- zachęcił ją.
-Wolałabym żebyś na ten czas gdzieś się zatrzymał- zaznaczyła niepewnie. Bartek spełnił jej prośbę i zatrzymał się na poboczu włączając światła awaryjne.
-Widziałeś tą scenę na Torwarze miedzy mną, Kubiakiem a Zbyszkiem?- spytała nie patrząc na niego. Głowę miała odwróconą w drugą stronę spoglądając na śnieżnobiałe pola, w których odbijało się słabe światło księżyca.
-Tak widziałem i kompletnie do teraz nie wie, o co w tym wszystkim chodziło. Zbyszek wyglądał jakby miał go ochotę rozszarpać. Pytałem go potem o to, ale milczał jak zaklęty.
-Zbyszek z Michałem byli kiedyś najlepszymi przyjaciółmi- zaczęła powoli ważąc każde słowo.
-Tak wiem- wtrącił.
-Bartek, jeżeli chcesz wiedzieć to proszę cię nie przerywaj mi, bo nie wiem czy dam radę to wszystko opowiedzieć- skarciła go, za to ze wszedł jej w słowo.
-Dobra już milknę- Kurek chciał wykonać jakiś gest potwierdzający jego słowa, ale zrezygnował. Ona i tak, by tego nie zauważyła, wpatrywała się w otaczający świat za oknem.
-Ja z Michałem byliśmy kiedyś parą…- mówiła cicho a jednak każde kolejne słowo jakby krzyczało do Kurka. Gdy słuchał o tym jacy byli szczęśliwi jak ukrywali swój związek przed Zbyszkiem. Na początku nie rozumiał co do tego ma ten wcześniej wspomniany trójkąt, ale siedział dalej i słuchał. Niedługo potem zagadka została rozwiązana. Zaczął nerwowo się kręcić na miejscu i ściskał kierownice słuchając tego jak Kubiak ją oszukiwał, jak zdradził. Gdy na końcu wyznała mu, że we wszystkie te wydarzenia była wplątana dziewczyna Zibiego ze złością jeszcze mocniej zacisną ręce na kierownicy.
-… dlatego bałam się na początku, że Żaneta bawi się Zbyszkiem. Widziałam wasze relacje i nie do końca potrafiłam jej zinterpretować. Dopiero wczoraj pogadałam z nią i dowiedziałam się, jak ona traktuje ciebie, a przede wszystkim co czuje do Zbyszka. Nie chciałam, by powtórzył się to co zdarzył się między mną a Kubiakiem- dyskretnie ręką otarła policzek. Kurek zauważył ten gest.
-Justyna proszę cię spójrz na mnie- poprosił. Ona powoli odwróciła głowę a jego oczom ukazały się łzy tańczące pod jej powiekami.- Mogę ci coś obiecać. Ja bym nigdy czegoś takiego nie zrobił Jest mi strasznie przykro, kiedy słyszę co cię spotkało Wyraźnie można wyczuć, że go kochałaś, ale ja nie wierzę, że coś podobnego mogło, by się przytrafić jeszcze raz- przybliżył się do niej wyciągając ramiona, by mogła się do niej przytulić. –Wiem, że znamy się krótko, ale podobasz mi się, już dawno czegoś takiego nie czułem. Nienawidzę widzieć cię, gdy jesteś nieszczęśliwa. Teraz już potrafię zrozumieć dlaczego mnie unikałaś, bałaś się powtórki z historii. Wiedz jednak, że nie można ciągle żyć i myśleć o tym co było kiedyś. Trzeba czasami dać szanse temu co pojawia się znienacka, bo, inaczej może ominąć cię coś wspaniałego- mówił jak najbardziej szczerze patrząc w jej szkliste orzechowo zielone oczy. Czuł ciepłe policzki pod swoimi dłońmi, Był gotowy zrobić wszystko, by ona była naprawdę szczęśliwa, by zapomniała o przykrej przeszłości.
***

Z perspektywy Justyny…

Nie wierzyła, że potrafiła tak zwierzyć się ze wszystkiego Bartkowi. Kolejny raz jednak przekonała się, że w jego towarzystwie czuje się lepiej. Wystarczyło tylko spojrzeć w te roześmiane błękitne oczy a smutek odchodził gdzieś daleko. Słuchając Bartka była zaskoczona jego słowami. Mówił tak szczerze, tak prawdziwie, że mogła, by mu uwierzyć z miejsca. Czyżby ich relacje tak się zmieniły? Starała się go trzymać na dystans, a on i tak się do niej zbliżył. Czy to właśnie on mógł zmienić jej dotychczasowe życie? Z drugiej strony bała się dać tej rodzącej się sympatii szansę, bo co, jeżeli znów wszystko skończy się źle. Hamowały ją jeszcze inne myśli. Bartek nie wiedział o niej wszystkiego. Gdyby dowiedział się zapewne jego słowa, które przed chwilą wypowiedział nie padły, by z jego ust. Wiązała ją jeszcze obietnica którą złożyła bratu. Nie miała już nigdy dzielić swojego życia z żadnym siatkarzem. Ale teraz, kiedy jej twarz znajdowała się w ciepłym uścisku dłoni siatkarza miała wrażenie, że czas się zatrzymał i nie ma nic więcej jest tylko tu i teraz. Ostatni raz siła woli powstrzymała się od tego co podpowiadało jej serce i wstrzymała te silne emocje, które wywoływał u niej szatyn.
-Bartek nie możemy, ja obiecałam- szepnęła ciągle patrząc mu w oczy, w których momentalnie pojawił się smutek.- Ja nie jestem gotowa. Do tego ta obietnica którą złożyłam Zibiemu. Lubię cię, ale znamy się za krótko bym mogła…-zamilkła, nie wiedziała jak dalej ubrać swoje myśli w słowa.
-Chyba cię rozumiem- Kurek odsunął się od brunetki, ale ciągle patrzył w jej twarz nie odwracając wzroku.- Ja pogadam ze Zbyszkiem, odkręcimy to.
-Nie wiem, czy to jest dobry pomysł- zaczęła się zastanawiać.
-Nic się nie martw, przecież mnie nie zabije, chyba że chcesz sama mu o czymś powiedzieć- uśmiechnął się delikatnie.
- A mamy jakieś wyjście. Ja sama nie wiem, co ze mną robisz, ale przy tobie czuję się inna, lepsza. Porozmawiam z, nim. Na razie jednak…- znów zamilkła na chwilę.
-Damy sobie czas- dokończył za nią Bartek a ona przytaknęła na potwierdzenie.
-Musimy się lepiej poznać zacznijmy od tego- uśmiechnęła się pierwszy raz od dłuższego czasu, co spowodowało od razu falę radości jaka przelała się przez twarz Kurka.
-Mam pomysł- uśmiechnął się do niej chytro.
-Nie podoba mi się ten wyraz twarzy- zaznaczyła, ale czekała na to, co przyszło mu do głowy.
- Wysiadaj- rzucił Bartek i sam szybko znalazła się na zewnątrz samochodu.
Był środek dość chłodnej styczniowej nocy, z nieba nadal prószył drobny śnieg a wokoło były tylko puste białe pola. Kurek zniknął za BMW tak, że nie mogła go dostrzec. Nie zostawił jej wyboru musiała wyjść i sprawdzić co takiego wykombinował. Zapięła szczelnie kurtkę obwijając się szalikiem, który do tej pory luźno zwisał jej na ramionach i wysiadła. Gdy tylko stanęła na zewnątrz w jej stronę za tyłu samochodu poleciała biała kulka, a potem kolejna i kolejna.
-Już nie żyjesz! – krzyknęła w stronę, z której wylatywały śnieżki i szybko lepiąc jedną z nich pognała w tamtym kierunku.
Bartka już tak mnie było, sama zaczęła skradać się wokół samochodu podążając za Świeżymi śladami, które na śniegu zostawiło jego obuwie. Dostrzegła skuloną postać skrytą za maską samochodu i wycelowała. Bartek nie pozostał jej dłuży również zaserwował w jej stronę kilka razy. Ich zabawa trwała w najlepsze. Gonili się wokół BMW ciskając w siebie śnieżki. Dłonie brunetki były już całe zziębnięte od ilości kulek, które przewinęły się przez jej palce.
-Bartek wystarczy nie mam już siły- zaczęła błagalnie, a ręce podniosła w górę, by zobaczył, że wcale go nie wkręca.
-Nie masz siły, a ja mam jej aż za dużo- stwierdził wesoło i zaczął biec w jej stronę.
Justyna nie zastanawiała się wcale tylko ruszyła w otwartą przestrzeń, która była przed nią. Niestety, gdy tylko odwróciła się, by spojrzeć, gdzie znajduje się szatyn okazało się, że jest tuż za nią.
-Mam cię!- Kurek nie zdążył wyhamować i oboje polecieli do tyłu na miękki nie utwardzony niczym puch. Ciało Tyny zapodało się w, nim tak, że czuła śnieg wokół siebie z każdej strony. Jej włosy rozsypały się wokoło tworząc brązową aureolę idealnie kontrastująca z białym podłożem. Oboje śmiali się w najlepsze a ich serca biły tym samym rytmem, na skutek podobnego wysiłku. Czuła jak twarz Bartka przybliża się do niej a jego oczy płoną nieznanym jej do tej pory żarem, a potem na swoim policzku poczuła ciepłe usta szatyna. Nim zdążyła zareagować Kurek stał już nad nią uśmiechnięty od ucha od ucha i wyciągał rękę w jej stronę. Gdy oboje otrzepali swoje ubrania ze śniegu ponownie ruszyli w kierunku Bełchatowa.
***
Z perspektywy Bartka…

Sam nie wiedział jak udało mu się powstrzymać, by nie pocałować tych pięknych czerwonych i pełnych ust brunetki. Ciągle miał jednak w głowie jej słowa, by dali sobie czas, by się poznali. Chciał to uszanować, by ona nie poczuła się osaczona a zarazem, by wiedziała, że szanuje jej zdanie, a nie ma je głęboko gdzieś. Wracając do Bełchatowa snuli masę wspólnych planów zaczynając od jutrzejszego śniadania, na które go zaprosiła a kończąc na nauce jazdy. Czy nadaje się na nauczyciela? Żaneta z pewnością wywiązała, by się z tej roli lepiej, ale postanowił spróbować, z resztą sama Justyna mu to zaproponowała. Nie chciała, by uczył jej brat ani jego dziewczyna, ale właśnie on. Gdy miała już załapać podstawy chciała iść na kurs. Gdy żegnali się pod drzwiami jej mieszkania sama odwdzięczyła mu się takim samym pocałunkiem i mocnym uściskiem. Na chwilę obecną Bartkowi nic więcej nie było trzeba. Postanowił być cierpliwy, licząc na to, że zostanie mu to wynagrodzone. Nie wiedział tylko jak długo będzie musiał czekać.
Kiedy rano się obudził miał ochotę opowiedzieć o tym co się wydarzyło całemu światu. Był bardzo szczęśliwy. Może inni mogliby pomyśleć, że cieszy się z takiej błahostki i wyolbrzymia ją do granic możliwości. On wiedział jednak, że to, co dla innych może być takim „nic” dla niego jest najważniejsze. Chciał zadzwonić do Żanety i zdać krótką relację, ale w ostatniej chwili się rozmyślił, może ona odsypiała intensywną noc. Na samą myśl się uśmiechnął, cieszył się, bowiem szczęściem przyjaciółki. Kuba, za to zawsze, gdy było potrzeba nie odbierał.
-Ruda małpa!- powiedział sam do siebie zamykając klapkę telefonu, śmiejąc się przy tym w niebogłosy.
Wziął szybki prysznic i ubrał się w pośpiechu zbiegając zaraz potem piętro niżej. Na korytarzu można było wyczuć słodki zapach naleśników.
-Co za szczęściarz może tak z rana jej takie pyszności?- pomyślał czekając aż Tyna otworzy drzwi.
Usłyszał wesołe szczeknięcie Bobka ,które dobiegało z pomieszczenia, a potem zobaczył jej twarz. Od wczoraj nie zmieniła się nadal była radosna, bez grama smutku.
-No chodź, bo naleśniki wystygną- gestem ręki zaprosiła go do środka.
-Ale skąd wiedziałaś?- dopytywał, był, bowiem przekonany, że jego ulubione danie przygotowała jakaś sąsiadka.
-Mam swoje sposoby- puściła do niego oczko.
Bartek już wiedział, że dziewczyna zadzwoniła do Żanety nie znała nikogo innego, kto wiedział, by o tym, że przepada za naleśnikami.
-Z czym wolisz z serem czekoladą czy dżemem?- zapytała stawiając talerz pełen jasnych placuszków tuż przed, nim.
-A mogę ze wszystkim po trochu?- wesoło odparł Kurek powodując kolejną falę śmiechu, która wydobyła się z jej ust.

     
Ostatnio był rozdział z Żanet i Zibim, teraz w całości macie poświęcony Bartkowi i Tynie. Tak za oknem wakacje a ja wam prezentuje zimową scenerię. Nie żebym tęskniła za zimą, ale akurat scena wojny na śnieżki wydarzyła się kiedyś naprawdę. Tak mnie natchnęło, by ją włączyć w opowiadanie.

Nie wiem jak to wygląda, czy jakość jest w porządku. Czasami napadają mnie takie chwile, gdy zastanawiam się czy nie lepiej było, by zniknąć, dorosnąć wreszcie, dać pole do popisu lepszym itd. Jeszcze, teraz gdy mam na głowie masę obowiązków: praca, znajomi imprezy itd. Często siadam przy laptopie czytam wasze rozdziały, sprawdzam strony siatkarskie i już na nic innego nie mam siły ani czasu. Nie lubię tego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz