Kiedy
wchodziłam na Torwar trwał 4 set spotkania pomiędzy Skrą a Resovią. Spojrzała a
tablice wyników, Bełchatowianie prowadzili w meczu 2-1 i znacząco w tej
odsłonie. Jeżeli wygrają a na to się zanosiło znajdą się w finale Pucharu
Polski. Byłam zła, że nie zdążyłam na tę rozgrywkę. Najpierw zatrzymała mnie
Justyna którą chciała zabrać się ze mną do Stolicy, później na trasie był
wypadek i gigantyczny korek, gdzie ruch odbywał się w ślimaczym tempie, a na
koniec nie mogłam znaleźć miejsca do zaparkowania. Jedyny plus był z tego taki,
że mogłam z Tyną spędzić trochę czasu sam na sam. Niestety, nie dowiedziałam
się od niej niczego czego bym jeszcze nie wiedziała z opowiadań Zibiego.
Chwytałam się wszystkich możliwych sposobów, ale nie mogłam dociec czemu ma
taką głupią zasadę z tym nie spotykaniem się z siatkarzami. Może i mogłam ją
zapytać o to wprost, ale zaraz wyszło, by na jaw, że Bartek zdradził mi ich
rozmowę. Po kilku minutach obserwowania gry zabrzmiał gwizdek obwieszczający
koniec meczu i zwycięstwo Skry. Poczekałam jeszcze chwile, nim zbliżyłam się do
band reklamowych i zaczęłam wołać Kurka, który był zdecydowanie bliżej niż
Bartman.
-Chodź nie wygłupiaj się- zareagował Kuraś na moje krzyki i przywoływania go do mnie.
Teraz sam zachęcał mnie do wejścia na płytę boiska. Ja sama jeszcze nie byłam przyzwyczajona, że mogę o tak bezceremonialnie wchodzić sobie na plac gry. Zaraz przy nas zmaterializował się Bartman całując mnie szybko w policzek. No tak na nic innego nie mógł sobie pozwolić, później wszystkie plotkarskie portale, by nas zjadły.
-Myślałem, że coś ci się stało! Przez pół meczu rozglądałem się i nigdzie cię nie było. Martwiłem się- dodał na końcu rozczulając mnie tym.
-Przepraszam, ale był jakiś wypadek, a potem nie miałyśmy, gdzie zaparkować.
-Nie miałyśmy? Czy ja o czymś nie wiem?- dopytywał a Bartek również zainteresował się tym, z kim przyjechałam.
-Justyna się ze mną zabrała- stwierdziłam nie widząc w tym niczego niepokojącego- Mówiła, że chce spotkać się z jakimiś koleżankami.
-Zawiozłaś ją tam?- pytania zadawane przez Zbyszka zaczęły mi się wydawać coraz bardziej dziwne.
-Nie, jest gdzieś na hali- odpowiedziałam a ten popatrzył na mnie wyrzutem.
Co ja takiego zrobiłam? Nie widzę przecież nic złego w tym, by jego własna siostra znajdowała się w tym samym miejscu, gdzie on. Bartman zaczął nerwowo rozglądać się na boki wypatrując brunetki. Jego zachowanie zbiło mnie z pantałyku. O co w tym wszystkim chodzi? Oboje z Bartkiem również szukaliśmy wzrokiem Justyny. W końcu zauważyłam ją jak rozmawia ze sporo do siebie wyższym szatynem, ale nie aż tak wysokim, jak moi dwaj towarzysze.
-Jest tam- pokazałam Zibiemiu, a gdy ten spojrzał w tamtym kierunku w jego oczach pojawiła się złość. Potrafiłam już dość dobrze odgadywać jego nastroje właśnie po wyglądzie jego tęczówek.
-Zaraz wracam!- ruszył wściekły w stronę rozmawiającej siostry i nieznajomego.
-Co jest do cholery?- spytałam na głos bardziej siebie niż Bartka.
-Sam nie wiem- ten wzruszył tylko ramionami. Na jego twarzy malowało się zmęczenie, ten mecz musiał go wiele kosztować. Za chwilę mieli jechać do hotelu na odpoczynek i regenerację, by jutro móc w pełni sił wyjść na mecz finałowy.
-Znasz go?- ciągle patrzyłam w tamtą stronę, teraz już na całą trójkę. Z tej odległości nie wiele dało się zauważyć, bo za ogólnym zachowaniem Bartmana, który gestykulował w kierunku szatyna.
-To Michał Kubiak, partner Zbyszka z plażówki- wyjaśnił mi szybko Kuraś.
Plażówki, jakiej kurwa plażówki? Zaczęłam się zastanawiać. Nigdy mi o tym nie wspominał.
-To Zbyszek grał na plaży?- robiłam z siebie głupka, dobrze, że przy Bartku, a nie przy kimś innym. Dopiero, by było, że dziewczyna Zbyszka Bartmana nie wie o tym co jest oczywiste dla każdego, kto interesuje się siatkówką. Jego fanki na taką wiadomość to chyba, by mi nie wybaczyły a zrównały z ziemią, za taką ignorancję.
-Jak był młodszy to grali z Michałem, spytaj go o to na pewno ci opowie. Coś tam jest chyba nie tak- zauważyłam, że Bartek coraz bardziej denerwuje się, gdy obserwował tą scenę. Widziałam, że nie wiele brakuje a sam ruszył, by do nich dołączyć.
Zbyszek gestykulował coraz zawzięcie, po czym złapał Justynę za rękę i ciągnął w naszą stronę. Kubiak jeszcze chwile przyglądał się temu wszystkiemu, a potem opuścił halę.
-Chodź nie wygłupiaj się- zareagował Kuraś na moje krzyki i przywoływania go do mnie.
Teraz sam zachęcał mnie do wejścia na płytę boiska. Ja sama jeszcze nie byłam przyzwyczajona, że mogę o tak bezceremonialnie wchodzić sobie na plac gry. Zaraz przy nas zmaterializował się Bartman całując mnie szybko w policzek. No tak na nic innego nie mógł sobie pozwolić, później wszystkie plotkarskie portale, by nas zjadły.
-Myślałem, że coś ci się stało! Przez pół meczu rozglądałem się i nigdzie cię nie było. Martwiłem się- dodał na końcu rozczulając mnie tym.
-Przepraszam, ale był jakiś wypadek, a potem nie miałyśmy, gdzie zaparkować.
-Nie miałyśmy? Czy ja o czymś nie wiem?- dopytywał a Bartek również zainteresował się tym, z kim przyjechałam.
-Justyna się ze mną zabrała- stwierdziłam nie widząc w tym niczego niepokojącego- Mówiła, że chce spotkać się z jakimiś koleżankami.
-Zawiozłaś ją tam?- pytania zadawane przez Zbyszka zaczęły mi się wydawać coraz bardziej dziwne.
-Nie, jest gdzieś na hali- odpowiedziałam a ten popatrzył na mnie wyrzutem.
Co ja takiego zrobiłam? Nie widzę przecież nic złego w tym, by jego własna siostra znajdowała się w tym samym miejscu, gdzie on. Bartman zaczął nerwowo rozglądać się na boki wypatrując brunetki. Jego zachowanie zbiło mnie z pantałyku. O co w tym wszystkim chodzi? Oboje z Bartkiem również szukaliśmy wzrokiem Justyny. W końcu zauważyłam ją jak rozmawia ze sporo do siebie wyższym szatynem, ale nie aż tak wysokim, jak moi dwaj towarzysze.
-Jest tam- pokazałam Zibiemiu, a gdy ten spojrzał w tamtym kierunku w jego oczach pojawiła się złość. Potrafiłam już dość dobrze odgadywać jego nastroje właśnie po wyglądzie jego tęczówek.
-Zaraz wracam!- ruszył wściekły w stronę rozmawiającej siostry i nieznajomego.
-Co jest do cholery?- spytałam na głos bardziej siebie niż Bartka.
-Sam nie wiem- ten wzruszył tylko ramionami. Na jego twarzy malowało się zmęczenie, ten mecz musiał go wiele kosztować. Za chwilę mieli jechać do hotelu na odpoczynek i regenerację, by jutro móc w pełni sił wyjść na mecz finałowy.
-Znasz go?- ciągle patrzyłam w tamtą stronę, teraz już na całą trójkę. Z tej odległości nie wiele dało się zauważyć, bo za ogólnym zachowaniem Bartmana, który gestykulował w kierunku szatyna.
-To Michał Kubiak, partner Zbyszka z plażówki- wyjaśnił mi szybko Kuraś.
Plażówki, jakiej kurwa plażówki? Zaczęłam się zastanawiać. Nigdy mi o tym nie wspominał.
-To Zbyszek grał na plaży?- robiłam z siebie głupka, dobrze, że przy Bartku, a nie przy kimś innym. Dopiero, by było, że dziewczyna Zbyszka Bartmana nie wie o tym co jest oczywiste dla każdego, kto interesuje się siatkówką. Jego fanki na taką wiadomość to chyba, by mi nie wybaczyły a zrównały z ziemią, za taką ignorancję.
-Jak był młodszy to grali z Michałem, spytaj go o to na pewno ci opowie. Coś tam jest chyba nie tak- zauważyłam, że Bartek coraz bardziej denerwuje się, gdy obserwował tą scenę. Widziałam, że nie wiele brakuje a sam ruszył, by do nich dołączyć.
Zbyszek gestykulował coraz zawzięcie, po czym złapał Justynę za rękę i ciągnął w naszą stronę. Kubiak jeszcze chwile przyglądał się temu wszystkiemu, a potem opuścił halę.
***
Z perspektywy Zbyszka…
Kiedy zobaczył Justynę rozmawiającą z Kubiakiem krew w, nim zawrzała. Podejrzewał, że prędzej czy później dojdzie do ich ponownego spotkania, jeszcze, teraz gdy Michał grał w Politechnice a Tyna wróciła do Polski. Nie spodziewał się jednak, że tak ostro na ten widok zareaguje. Rany i wspomnienia były już zabliźnione i zamazane a i tak nie powstrzymał tej rodzącej się na nowo agresji do byłego przyjaciela. Podszedł do nich zauważył zmieszanie w oczach siostry, ona dobrze wiedziała, że nie powinna dopuścić do tego spotkania, a jednak pozwoliła na to. Michał, za to spojrzał na niego z obojętnością.
-Myślałem, że, wtedy wyjaśniłem ci raz na zawsze, że masz się od niej odczepić!- stwierdził chłodno i z determinacją patrząc mu prosto w oczy.
-Tak, a może to ona zdecyduje czego chce, jest dorosła wie, co robi- kpiąco uśmiechnął się do niego.
-Nie wkurwiaj mnie! Sam to spierdoliłeś!- machał rękami ze złością.- Ona już wiele przez ciebie wycierpiała. Trzymaj się od Justyny z daleka!
-A może to wcale nie chodzi o nią co? Może tobie dalej rozchodzi się o Sandrę?
Tego było już za wiele Bartman ostatkiem sił opanował się, by nie przywalić mu w pysk.
-Ona była gówno warta, tak samo jaki i ty!- zaciskał pieści tłumiąc wściekłość w sobie.
-Zbyszek spokojnie, tylko gadaliśmy- Justyna próbowała jakoś uspokoić brata.
-Po co z, nim rozmawiasz, nie pamiętasz jak się potraktował? On nie jest wart ani jednego twojego spojrzenia. Chodźmy stąd-, ledwo opanował się, by stamtąd odjeść nie uszkadzając niczego Kubiakowi. Złapał Tynę za rękę i odciągnął od chłopaka.
Podejrzewał, że ta scena zapewne nie umknie ani Żanet ani Bartkowi i będzie to musiał wyjaśnić. Teraz jednak liczyło się dla niego tylko, to by siostra znalazła się, jak najdalej od Kubiaka. Justyna oczywiście udawała, że to co się wydarzyło nie robi na niej najmniejszego wrażenie i już uśmiechał się do Makowskiej i Kurka.
-Chyba będziemy musieli się zbierać- zauważył Zbyszek, widząc, że statystycy już mają prawie cały sprzęt złożony.- Nawet dobrze się składa, że Justyna tutaj jest, pokaże ci mieszkanie, ja nie dam rady pojechać z tobą, Nawrocki zapowiedział jeszcze na dziś krótką odprawę. Zobaczymy się pod hotelem o 20- szybko przeszedł na inny temat, ale dostrzegł, że wcale nie zadowolił tymi słowami Żanet, czuł, że ona tylko czeka na wyjaśnienia tego co przed chwilą się stało.
-Muszę ci jeszcze garnitur dać, jest w samochodzie. Poczekaj przyniosę go- blondynka ruszyła w stronę wyjścia, a Tyna nie żegnając się z nimi poszła za nią.
-Co to było?- zapytał Bartosz, gdy tylko zniknęły, im z oczu.
-Przeszłość Kurson, pieprzona przeszłość.
Bartman nie miał ochoty o tym teraz rozmawiać, był nadal wściekły. Wolał poczekać aż się uspokoi tak to może powiedział, by kilka słów za dużo a tego, by nie chciał. Żaneta wróciła po chwili niosąc wspomniany garnitur. Zbyszek czekał na nią sam, ponieważ po tych słowach, które powiedział Bartek zmył się do szatni.
-Nie myśl sobie, że to co tutaj miało miejsce zostanie bez wyjaśnienia- szybko powiedziała, nim zdążył otworzyć usta.
-Wyjaśnię ci wieczorem, obiecuje. No, chyba że Justyna coś ci powie, ale wątpię. Nie wypytuj ją o to, sam to wytłumaczę- wiedział, że ten fragment przeszłości nadal jest dla siostry bolesny. Ona nie chciała o tym rozmawiać nawet z, nim, a co dopiero z Żanetą którą znała od kilku tygodni.
-Mam taką nadzieję. Idź już nie będę cię zatrzymywać, musisz przed wieczorem wypocząć- pocałowała go zbyt krótko, by mógł się tym zadowolić, ale wiedział, że na chwilę obecną nie zasługuję na nic więcej.
Poznał Makowska już na, tyle że wiedział, iż ta nie lubi kłamstwa i zatajonych faktów. Zibi wraz przygotowanym garniturem udał się do szatni musiał sobie wszystko poukładać, by jak najlepiej wyjaśnić to wydarzenie, tak, by zrozumiała to w jakiej sytuacji znalazła się Justyna, znalazł się on kilka lat wstecz.
Kiedy zobaczył Justynę rozmawiającą z Kubiakiem krew w, nim zawrzała. Podejrzewał, że prędzej czy później dojdzie do ich ponownego spotkania, jeszcze, teraz gdy Michał grał w Politechnice a Tyna wróciła do Polski. Nie spodziewał się jednak, że tak ostro na ten widok zareaguje. Rany i wspomnienia były już zabliźnione i zamazane a i tak nie powstrzymał tej rodzącej się na nowo agresji do byłego przyjaciela. Podszedł do nich zauważył zmieszanie w oczach siostry, ona dobrze wiedziała, że nie powinna dopuścić do tego spotkania, a jednak pozwoliła na to. Michał, za to spojrzał na niego z obojętnością.
-Myślałem, że, wtedy wyjaśniłem ci raz na zawsze, że masz się od niej odczepić!- stwierdził chłodno i z determinacją patrząc mu prosto w oczy.
-Tak, a może to ona zdecyduje czego chce, jest dorosła wie, co robi- kpiąco uśmiechnął się do niego.
-Nie wkurwiaj mnie! Sam to spierdoliłeś!- machał rękami ze złością.- Ona już wiele przez ciebie wycierpiała. Trzymaj się od Justyny z daleka!
-A może to wcale nie chodzi o nią co? Może tobie dalej rozchodzi się o Sandrę?
Tego było już za wiele Bartman ostatkiem sił opanował się, by nie przywalić mu w pysk.
-Ona była gówno warta, tak samo jaki i ty!- zaciskał pieści tłumiąc wściekłość w sobie.
-Zbyszek spokojnie, tylko gadaliśmy- Justyna próbowała jakoś uspokoić brata.
-Po co z, nim rozmawiasz, nie pamiętasz jak się potraktował? On nie jest wart ani jednego twojego spojrzenia. Chodźmy stąd-, ledwo opanował się, by stamtąd odjeść nie uszkadzając niczego Kubiakowi. Złapał Tynę za rękę i odciągnął od chłopaka.
Podejrzewał, że ta scena zapewne nie umknie ani Żanet ani Bartkowi i będzie to musiał wyjaśnić. Teraz jednak liczyło się dla niego tylko, to by siostra znalazła się, jak najdalej od Kubiaka. Justyna oczywiście udawała, że to co się wydarzyło nie robi na niej najmniejszego wrażenie i już uśmiechał się do Makowskiej i Kurka.
-Chyba będziemy musieli się zbierać- zauważył Zbyszek, widząc, że statystycy już mają prawie cały sprzęt złożony.- Nawet dobrze się składa, że Justyna tutaj jest, pokaże ci mieszkanie, ja nie dam rady pojechać z tobą, Nawrocki zapowiedział jeszcze na dziś krótką odprawę. Zobaczymy się pod hotelem o 20- szybko przeszedł na inny temat, ale dostrzegł, że wcale nie zadowolił tymi słowami Żanet, czuł, że ona tylko czeka na wyjaśnienia tego co przed chwilą się stało.
-Muszę ci jeszcze garnitur dać, jest w samochodzie. Poczekaj przyniosę go- blondynka ruszyła w stronę wyjścia, a Tyna nie żegnając się z nimi poszła za nią.
-Co to było?- zapytał Bartosz, gdy tylko zniknęły, im z oczu.
-Przeszłość Kurson, pieprzona przeszłość.
Bartman nie miał ochoty o tym teraz rozmawiać, był nadal wściekły. Wolał poczekać aż się uspokoi tak to może powiedział, by kilka słów za dużo a tego, by nie chciał. Żaneta wróciła po chwili niosąc wspomniany garnitur. Zbyszek czekał na nią sam, ponieważ po tych słowach, które powiedział Bartek zmył się do szatni.
-Nie myśl sobie, że to co tutaj miało miejsce zostanie bez wyjaśnienia- szybko powiedziała, nim zdążył otworzyć usta.
-Wyjaśnię ci wieczorem, obiecuje. No, chyba że Justyna coś ci powie, ale wątpię. Nie wypytuj ją o to, sam to wytłumaczę- wiedział, że ten fragment przeszłości nadal jest dla siostry bolesny. Ona nie chciała o tym rozmawiać nawet z, nim, a co dopiero z Żanetą którą znała od kilku tygodni.
-Mam taką nadzieję. Idź już nie będę cię zatrzymywać, musisz przed wieczorem wypocząć- pocałowała go zbyt krótko, by mógł się tym zadowolić, ale wiedział, że na chwilę obecną nie zasługuję na nic więcej.
Poznał Makowska już na, tyle że wiedział, iż ta nie lubi kłamstwa i zatajonych faktów. Zibi wraz przygotowanym garniturem udał się do szatni musiał sobie wszystko poukładać, by jak najlepiej wyjaśnić to wydarzenie, tak, by zrozumiała to w jakiej sytuacji znalazła się Justyna, znalazł się on kilka lat wstecz.
***
Kiedy wróciłam
do samochodu Justyna już siedziała w środku z zapiętym pasem i założonymi rękami,
widać było, że jest zła.
-Wszystko ok.?- spytałam. Niepokoiło mnie to dziwne zachowanie rodzeństwa.
-W porządku. Jedźmy już.
Podała mi adres a i tak bez pomocy GPS się nie obeszło. Mimo, że Warszawa to rodzinne miast Tyny to nie mogłyśmy się miejscami połapać w tych wszystkich uliczkach. Dziękowałam samej sobie, że zamiast swojego Subaru zabrałam BMW Zibiego. Moje autko nie miało takiego dodatkowego wyposażenia, które akurat teraz bardzo nam pomogło.
-Jakbyś chciała pogadać to wiesz, że zawsze możesz to zrobić ze mną- zachęciłam ją. Cisza w samochodzie była niezręczna, a do tego ciekawiło mnie to, co stało się na Torwarze.
-Zbyszek jest nadopiekuńczy i tyle w temacie, potrafię sobie radzić sama- podsumowała wszystko jednym zdaniem. Postanowiłam nie naciskać, będzie chciała to mi powie.
Kiedy dojechałyśmy brunetka pokierowała mnie do mieszkania Bartmana. Znajdowało się na 5 piętrze nowoczesnego bloku. Wnętrze było urządzone z wyraźnym minimalizmem, widać było, że większość swoich rzeczy Zbyszek przeniósł do Bełchatowa. Tak to typowy standard jak na taki metraż dwa pokoje, niewielki salon połączony z kuchnią i łazienka.
-Dasz sobie radzę?- weszła za mną do pokoju, który zajęłam.
-Myślę, że tak. Masz drugi komplet kluczy?- zapytałam dla pewności.- Nie wiem, kiedy wrócimy z Zibim z tego bankietu.
-Tak mam, mną się nie przejmuj. Poradzę sobie- przysiadła na skraju łóżka. Widziałam, że wyraźnie coś ją gryzie, na razie sama postanowiłam milczeć. Zaczęłam rozpakowywać rzeczy czekając.
-Żaneta czy między tobą a Bartkiem coś kiedyś było?-, gdy usłyszałam te słowa stanęłam w pół kroku. Nie spodziewałam się akurat takiego pytania.
-Nie nigdy, dlaczego pytasz?- szybko odparłam, że też zawsze muszę odpowiadać na tego typu pytania. Ludzi niestety ciągle dziwiło, że my tak możemy żyć razem bez żadnej przeszłości typowej dla kobiety i mężczyzny.
-Nigdy do niego nic nie czułaś a on do ciebie?- nadal naciskała na ten sam aspekt.
-Przecież mówię, jak mam być tak skrupulatna to mogę ci powiedzieć, że po za szczeniackimi pomysłami typu pierwszy pocałunek nic nas nie łączy.
-Sorry, że tak cię wypytuję, zwyczajnie się martwię w końcu Zbyszek to mój brat a Bartek to twój przyjaciel, nie chciałabym, żeby między waszą trójką pojawiły się jakieś niejasne sprawy- wyjaśniła.
Po tych słowach zrozumiałam skąd wzięły się te jej pytania. Ona zwyczajnie bała się czy między nami nie pojawią się jakieś zgrzyty.
-Czy to ma jakiś związek z tym chłopakiem, z Michałem?- tak wiem, że jestem okropna tak ją wypytując o to.
-To stare dzieje Nie chcę do tego wracać- i znów zamknęła ten temat.
-Kochasz Zbyszka?- zostałam zakleszczona w ogień pytań brunetki.
-Justyna nie zrozum nie źle, ale jestem z, nim 3 tydzień, chyba za wcześnie na tak mocne słowa, przynajmniej z mojej strony – popatrzyła na mnie z niepewnością.- Oczywiście przy, nim czuję się cudownie, jestem szczęśliwa, moje serce wariuje, gdy go widzę, uwielbiam jego radosne oczy, jestem uzależniona od jego uśmiechu, ale, czy to jest miłość? Zauroczenie na pewno, może już niedługo będę mogła odpowiedzieć ci twierdząco na to pytanie- odparłam jej najszczerzej jak tylko mogłam.- Ja jestem z tych osób, które nie szastają na prawo i lewo takimi słowami jak miłość, przyjaźń zaufanie. Jeżeli ich używam, to znaczy, że ten ktoś sobie zasłużył jak nikt inny.
-Ok. mogę cię zrozumieć, to wszytko u was dzieje się bardzo szybko. Mam nadzieję, że będzie się wam układać. Przepraszam za takie pytania- spuściła wzrok wyraźnie speszona.
-Nie no co ty ja cię rozumiem w końcu twój brat.
-Wiesz ja widzę, że on się zmienił, ważne żebyście nie krzywdzili się nawzajem- podeszła do mnie i zwyczajnie mnie przytuliła, zdziwił mnie ten gest, ale odwzajemniłam go. Pierwszy raz poczułam, że między nami pojawia się jakaś wspólna więź. Może początek czegoś więcej
-Bawcie się dobrze- rzuciła na pożegnanie i wyszła na spotkanie z przyjaciółmi.
Ta rozmowa dała mi wiele do myślenia. Rozumiałam Justynę sama zawsze byłam skłonna wskoczyć w ogień za Pawłem, ona martwiła się o swojego brata równie mocno jak kiedyś ja. Przed 20 zeszłam do taksówki ubrana w małą ażurową czarną i wysokie szpilki. Sama do siebie się uśmiechałam jak jeden zielonooki brunet zmienił moje nastawienie do takich strojów. Podjechałam pod hotel a mój królewicz( dobra możecie się śmiać, ale tak sobie właśnie o, nim pomyślałam) już na mnie czekał. Nie wiem czy jest lepszy widok od tego, który teraz widziałam ciemno stalowa koszula w cienkie szare paseczki i czarny garnitur. Można zakochać się z miejsca. Udaliśmy się do hotelu Mariot, gdzie odbywała się gala Gwiazd Dobroczynności a Zbyszek zostało oddelegowany, by odebrać statuetkę w imieniu całej reprezentacji. Wiedziałam, że w tym samy czasie w innym miejscu w Stolicy trwają Siatkarskie Plusy, na których i tak zawodnicy Skry nie mieli się stawić ze względu na jutrzejszy finał Pucharu Polski. Zibi też dostał pozwolenie na przebywanie tutaj do północy później miał się grzecznie stawić w hotelu. Błysk fleszy i morze fotoreporterów to było dla mnie coś nowego, za to Bartman wyraźnie czuł się, jak ryba w wodzie. Dzielnie jednak pomagał mi się z tym oswoić mocno obejmując mnie w pasie. Ja znikałam tylko wtedy gdy ten miał udzielić jakiegoś wywiadu. Z czasem impreza ta zaczęła nas nudzić, ale wiedziałam, że musimy poczekać na odbiór wyróżnienia. Czułam, że, gdyby nie to Bartman, by tutaj nie przyszedł z każdą chwilą stawał się bardziej milczący i zamyślony. Postanowiłam go zapytać, czy to nie ma przydatkiem związku z tym co stało się po meczu.
-Wszystko ok.?- spytałam. Niepokoiło mnie to dziwne zachowanie rodzeństwa.
-W porządku. Jedźmy już.
Podała mi adres a i tak bez pomocy GPS się nie obeszło. Mimo, że Warszawa to rodzinne miast Tyny to nie mogłyśmy się miejscami połapać w tych wszystkich uliczkach. Dziękowałam samej sobie, że zamiast swojego Subaru zabrałam BMW Zibiego. Moje autko nie miało takiego dodatkowego wyposażenia, które akurat teraz bardzo nam pomogło.
-Jakbyś chciała pogadać to wiesz, że zawsze możesz to zrobić ze mną- zachęciłam ją. Cisza w samochodzie była niezręczna, a do tego ciekawiło mnie to, co stało się na Torwarze.
-Zbyszek jest nadopiekuńczy i tyle w temacie, potrafię sobie radzić sama- podsumowała wszystko jednym zdaniem. Postanowiłam nie naciskać, będzie chciała to mi powie.
Kiedy dojechałyśmy brunetka pokierowała mnie do mieszkania Bartmana. Znajdowało się na 5 piętrze nowoczesnego bloku. Wnętrze było urządzone z wyraźnym minimalizmem, widać było, że większość swoich rzeczy Zbyszek przeniósł do Bełchatowa. Tak to typowy standard jak na taki metraż dwa pokoje, niewielki salon połączony z kuchnią i łazienka.
-Dasz sobie radzę?- weszła za mną do pokoju, który zajęłam.
-Myślę, że tak. Masz drugi komplet kluczy?- zapytałam dla pewności.- Nie wiem, kiedy wrócimy z Zibim z tego bankietu.
-Tak mam, mną się nie przejmuj. Poradzę sobie- przysiadła na skraju łóżka. Widziałam, że wyraźnie coś ją gryzie, na razie sama postanowiłam milczeć. Zaczęłam rozpakowywać rzeczy czekając.
-Żaneta czy między tobą a Bartkiem coś kiedyś było?-, gdy usłyszałam te słowa stanęłam w pół kroku. Nie spodziewałam się akurat takiego pytania.
-Nie nigdy, dlaczego pytasz?- szybko odparłam, że też zawsze muszę odpowiadać na tego typu pytania. Ludzi niestety ciągle dziwiło, że my tak możemy żyć razem bez żadnej przeszłości typowej dla kobiety i mężczyzny.
-Nigdy do niego nic nie czułaś a on do ciebie?- nadal naciskała na ten sam aspekt.
-Przecież mówię, jak mam być tak skrupulatna to mogę ci powiedzieć, że po za szczeniackimi pomysłami typu pierwszy pocałunek nic nas nie łączy.
-Sorry, że tak cię wypytuję, zwyczajnie się martwię w końcu Zbyszek to mój brat a Bartek to twój przyjaciel, nie chciałabym, żeby między waszą trójką pojawiły się jakieś niejasne sprawy- wyjaśniła.
Po tych słowach zrozumiałam skąd wzięły się te jej pytania. Ona zwyczajnie bała się czy między nami nie pojawią się jakieś zgrzyty.
-Czy to ma jakiś związek z tym chłopakiem, z Michałem?- tak wiem, że jestem okropna tak ją wypytując o to.
-To stare dzieje Nie chcę do tego wracać- i znów zamknęła ten temat.
-Kochasz Zbyszka?- zostałam zakleszczona w ogień pytań brunetki.
-Justyna nie zrozum nie źle, ale jestem z, nim 3 tydzień, chyba za wcześnie na tak mocne słowa, przynajmniej z mojej strony – popatrzyła na mnie z niepewnością.- Oczywiście przy, nim czuję się cudownie, jestem szczęśliwa, moje serce wariuje, gdy go widzę, uwielbiam jego radosne oczy, jestem uzależniona od jego uśmiechu, ale, czy to jest miłość? Zauroczenie na pewno, może już niedługo będę mogła odpowiedzieć ci twierdząco na to pytanie- odparłam jej najszczerzej jak tylko mogłam.- Ja jestem z tych osób, które nie szastają na prawo i lewo takimi słowami jak miłość, przyjaźń zaufanie. Jeżeli ich używam, to znaczy, że ten ktoś sobie zasłużył jak nikt inny.
-Ok. mogę cię zrozumieć, to wszytko u was dzieje się bardzo szybko. Mam nadzieję, że będzie się wam układać. Przepraszam za takie pytania- spuściła wzrok wyraźnie speszona.
-Nie no co ty ja cię rozumiem w końcu twój brat.
-Wiesz ja widzę, że on się zmienił, ważne żebyście nie krzywdzili się nawzajem- podeszła do mnie i zwyczajnie mnie przytuliła, zdziwił mnie ten gest, ale odwzajemniłam go. Pierwszy raz poczułam, że między nami pojawia się jakaś wspólna więź. Może początek czegoś więcej
-Bawcie się dobrze- rzuciła na pożegnanie i wyszła na spotkanie z przyjaciółmi.
Ta rozmowa dała mi wiele do myślenia. Rozumiałam Justynę sama zawsze byłam skłonna wskoczyć w ogień za Pawłem, ona martwiła się o swojego brata równie mocno jak kiedyś ja. Przed 20 zeszłam do taksówki ubrana w małą ażurową czarną i wysokie szpilki. Sama do siebie się uśmiechałam jak jeden zielonooki brunet zmienił moje nastawienie do takich strojów. Podjechałam pod hotel a mój królewicz( dobra możecie się śmiać, ale tak sobie właśnie o, nim pomyślałam) już na mnie czekał. Nie wiem czy jest lepszy widok od tego, który teraz widziałam ciemno stalowa koszula w cienkie szare paseczki i czarny garnitur. Można zakochać się z miejsca. Udaliśmy się do hotelu Mariot, gdzie odbywała się gala Gwiazd Dobroczynności a Zbyszek zostało oddelegowany, by odebrać statuetkę w imieniu całej reprezentacji. Wiedziałam, że w tym samy czasie w innym miejscu w Stolicy trwają Siatkarskie Plusy, na których i tak zawodnicy Skry nie mieli się stawić ze względu na jutrzejszy finał Pucharu Polski. Zibi też dostał pozwolenie na przebywanie tutaj do północy później miał się grzecznie stawić w hotelu. Błysk fleszy i morze fotoreporterów to było dla mnie coś nowego, za to Bartman wyraźnie czuł się, jak ryba w wodzie. Dzielnie jednak pomagał mi się z tym oswoić mocno obejmując mnie w pasie. Ja znikałam tylko wtedy gdy ten miał udzielić jakiegoś wywiadu. Z czasem impreza ta zaczęła nas nudzić, ale wiedziałam, że musimy poczekać na odbiór wyróżnienia. Czułam, że, gdyby nie to Bartman, by tutaj nie przyszedł z każdą chwilą stawał się bardziej milczący i zamyślony. Postanowiłam go zapytać, czy to nie ma przydatkiem związku z tym co stało się po meczu.
***
Z perspektywy Zbyszka…
Z minuty na minutę jego dobry humor gasł, teraz czekał już tylko na to, kiedy Żaneta spyta go o Michała. Bartek w hotelu strzelił mu mini wykład o tym, że ona nic nie wie ma temat jego przygody z plażówką. Z rozumiał, że takie ukrywanie tego nie jest fer, z drugiej strony jeszcze nie było okazji, żeby o tym pogadać.
-Powiesz mi wreszcie co się wydarzyło na tej hali?- zapytała, patrząc na niego z wyraźną troską.
Bartman wziął się w garść i zaczął mówić.
-Michał i ja byliśmy kiedyś najlepszymi przyjaciółmi. Wiedzieliśmy o sobie wszystko, jeden za drugim był gotów zabić. To się jednak skończyło. Michał zaczął spotykać się z Justyną. Na początku nic o tym nie wiedziałem, oni widywali się tak bym się nie zorientował. Do dziś nie wiem czemu tak właśnie postąpili. Nie miałem nic przeciwko ich związkowi. Może i Tyna była młoda, miała 18 lat, ale Kubiaka uważałem na dojrzałego i odpowiedzialnego faceta. Kiedy wyszło już, że są razem to nawet w żartach dałem, im błogosławieństwo- zaśmiał się gorzko.- Widziałem przyjaciela i siostrę szczęśliwych, przecież nie miałem prawa, im tego zabraniać. Po powrocie do Warszawy któregoś dnia zauważyłem, że Justyna chowa się po kątach i popłakuje. Z początku nie chciała mi powiedzieć co się dzieje, ale to z niej wyciągnąłem. Okazało się ze podejrzewa Miśka o zdradzę, któraś z jej koleżanek widziała go w klubie z inną laską. Wściekłem się i pojechałem do akademika, w którym zakwaterowany był Kubiak on wszystkiemu zaprzeczył. Uwierzyłem przecież był moim przyjacielem, a tej koleżance zwyczajnie mogło się coś pomylić- zamilkł, następna część była najtrudniejsza do opowiedzenia.
-Zbyszek spokojnie jak nie dasz rady teraz mi o tym opowiedzieć to ja poczekam na lepszy moment- złapała jego dłoń i delikatnie zataczała palcami kółka po jej wewnętrznej stronie.
-Nie, jak już zacząłem to dokończę- odparł zdeterminowany.- Po tym incydencie między nimi znów było ok. do czasu. Pewnego wieczora zastałem Justynę ryczącą na schodach przed domem, była w takim stanie, że można z nią było zrobić wszystko. Gdy ją pytałem, nie powiedziała nic. Zacząłem podejrzewać, że znów chodzi o niego. Niewiele myśląc pojechałem do akademika i zastałem go z inną w łóżku. Jakby tego było mało była to obecna panna, z którą się spotykałem. To jednak, wtedy przestało mieć znaczenie bardziej martwiłem się o siostrę, która została zraniona. On jej obiecywał, zarzekał się, że jest wierny, a za plecami pieprzył się z innymi. Wygarnąłem mu, wtedy wszystko przy okazji obiłem gębę i powiedziałem, że ma się już więcej nie zbliżać ani do mnie ani do Tyny.- popatrzył na Żanetę oczami przepełnionymi smutkiem, to wyznanie wiele go kosztowało.
-Jak on mógł zrobić coś takiego?! Tak mi przykro, zdrada przyjaciela, to jest coś najgorszego co może nas spotkać, do tego on skrzywdził Justynę- głaskała jego policzek ten dotyk ukoił każde cierpienie nawet to z przed wielu lat.
-Teraz już jest, inaczej, oboje się pozbieraliśmy. Dziś po prostu wkurzyłem się, że on szuka z nią kontaktu. Znam swoją siostrę, ona nie potrafi przejść bez słowa nawet obok tej osoby, która tak ją zraniła. Dlatego tak ostro zareagowałem- wytłumaczył się.
-Ja już rozumiem czemu ona mówi, że nie umówi się nigdy z siatkarzem- powiedziała Żaneta a on odniósł wrażenie, że mówiła bardziej do siebie niż do niego.
-Kiedyś tak obiecała, to właśnie przez tą całą historię z Kubiakiem. Czy ja wiem to chyba nie był dobry pomysł, taki numer mógł jej wywinąć każdy. Jeżeli była, by to prawdziwa miłość to, po co przed nią uciekać. Wiem po sobie. Sam też kiedyś sobie wmówiłem, że blondynki to potrafią tylko ranić i, kiedy cię zobaczyłem to pomyślałem, że będzie niezła zabawa z wkurzania ciebie. I, po co nam to było? Tylko na początku się do siebie zraziliśmy. Ty miałaś mnie za dupka i tylko cię denerwowałem. Ja jej niczego bronił teraz nie będę. Byle, by dobrze wybrała- stwierdził na koniec.
Żanet pocałowała go delikatnie w usta, był to pocałunek pełen czułości, choć nie trwał długo dla niego był wiecznością. Czuł, że przy niej staje się innym Zbyszkiem Bartmanem. Teraz potrafił rozdzielić złość boiskową od tej w zwykłym życiu. Ten związek wiele zmieniał dla niego były to wyraźne zmiany na lepsze.
Z minuty na minutę jego dobry humor gasł, teraz czekał już tylko na to, kiedy Żaneta spyta go o Michała. Bartek w hotelu strzelił mu mini wykład o tym, że ona nic nie wie ma temat jego przygody z plażówką. Z rozumiał, że takie ukrywanie tego nie jest fer, z drugiej strony jeszcze nie było okazji, żeby o tym pogadać.
-Powiesz mi wreszcie co się wydarzyło na tej hali?- zapytała, patrząc na niego z wyraźną troską.
Bartman wziął się w garść i zaczął mówić.
-Michał i ja byliśmy kiedyś najlepszymi przyjaciółmi. Wiedzieliśmy o sobie wszystko, jeden za drugim był gotów zabić. To się jednak skończyło. Michał zaczął spotykać się z Justyną. Na początku nic o tym nie wiedziałem, oni widywali się tak bym się nie zorientował. Do dziś nie wiem czemu tak właśnie postąpili. Nie miałem nic przeciwko ich związkowi. Może i Tyna była młoda, miała 18 lat, ale Kubiaka uważałem na dojrzałego i odpowiedzialnego faceta. Kiedy wyszło już, że są razem to nawet w żartach dałem, im błogosławieństwo- zaśmiał się gorzko.- Widziałem przyjaciela i siostrę szczęśliwych, przecież nie miałem prawa, im tego zabraniać. Po powrocie do Warszawy któregoś dnia zauważyłem, że Justyna chowa się po kątach i popłakuje. Z początku nie chciała mi powiedzieć co się dzieje, ale to z niej wyciągnąłem. Okazało się ze podejrzewa Miśka o zdradzę, któraś z jej koleżanek widziała go w klubie z inną laską. Wściekłem się i pojechałem do akademika, w którym zakwaterowany był Kubiak on wszystkiemu zaprzeczył. Uwierzyłem przecież był moim przyjacielem, a tej koleżance zwyczajnie mogło się coś pomylić- zamilkł, następna część była najtrudniejsza do opowiedzenia.
-Zbyszek spokojnie jak nie dasz rady teraz mi o tym opowiedzieć to ja poczekam na lepszy moment- złapała jego dłoń i delikatnie zataczała palcami kółka po jej wewnętrznej stronie.
-Nie, jak już zacząłem to dokończę- odparł zdeterminowany.- Po tym incydencie między nimi znów było ok. do czasu. Pewnego wieczora zastałem Justynę ryczącą na schodach przed domem, była w takim stanie, że można z nią było zrobić wszystko. Gdy ją pytałem, nie powiedziała nic. Zacząłem podejrzewać, że znów chodzi o niego. Niewiele myśląc pojechałem do akademika i zastałem go z inną w łóżku. Jakby tego było mało była to obecna panna, z którą się spotykałem. To jednak, wtedy przestało mieć znaczenie bardziej martwiłem się o siostrę, która została zraniona. On jej obiecywał, zarzekał się, że jest wierny, a za plecami pieprzył się z innymi. Wygarnąłem mu, wtedy wszystko przy okazji obiłem gębę i powiedziałem, że ma się już więcej nie zbliżać ani do mnie ani do Tyny.- popatrzył na Żanetę oczami przepełnionymi smutkiem, to wyznanie wiele go kosztowało.
-Jak on mógł zrobić coś takiego?! Tak mi przykro, zdrada przyjaciela, to jest coś najgorszego co może nas spotkać, do tego on skrzywdził Justynę- głaskała jego policzek ten dotyk ukoił każde cierpienie nawet to z przed wielu lat.
-Teraz już jest, inaczej, oboje się pozbieraliśmy. Dziś po prostu wkurzyłem się, że on szuka z nią kontaktu. Znam swoją siostrę, ona nie potrafi przejść bez słowa nawet obok tej osoby, która tak ją zraniła. Dlatego tak ostro zareagowałem- wytłumaczył się.
-Ja już rozumiem czemu ona mówi, że nie umówi się nigdy z siatkarzem- powiedziała Żaneta a on odniósł wrażenie, że mówiła bardziej do siebie niż do niego.
-Kiedyś tak obiecała, to właśnie przez tą całą historię z Kubiakiem. Czy ja wiem to chyba nie był dobry pomysł, taki numer mógł jej wywinąć każdy. Jeżeli była, by to prawdziwa miłość to, po co przed nią uciekać. Wiem po sobie. Sam też kiedyś sobie wmówiłem, że blondynki to potrafią tylko ranić i, kiedy cię zobaczyłem to pomyślałem, że będzie niezła zabawa z wkurzania ciebie. I, po co nam to było? Tylko na początku się do siebie zraziliśmy. Ty miałaś mnie za dupka i tylko cię denerwowałem. Ja jej niczego bronił teraz nie będę. Byle, by dobrze wybrała- stwierdził na koniec.
Żanet pocałowała go delikatnie w usta, był to pocałunek pełen czułości, choć nie trwał długo dla niego był wiecznością. Czuł, że przy niej staje się innym Zbyszkiem Bartmanem. Teraz potrafił rozdzielić złość boiskową od tej w zwykłym życiu. Ten związek wiele zmieniał dla niego były to wyraźne zmiany na lepsze.
To sobie
zaszalałam z długością rozdziału. Chyba to był najdłuższy jaki tutaj napisałam.
Ja się nie wypowiem na jego temat, od oceniania jesteście Wy. Teraz znacie
troszkę przeszłość rodzeństwa Bartmanów, na tajemnice Justyny jeszcze troszkę
poczekacie.
Dedykacja dla Paulinkii za to, że w ostatnim tygodniu wysłuchiwała mojego zrzędzenia i tego jaka jestem beznadziejna itd. Dziękuję, że wytrzymałaś. Witam również nową czytelniczkę <Martka>
Dedykacja dla Paulinkii za to, że w ostatnim tygodniu wysłuchiwała mojego zrzędzenia i tego jaka jestem beznadziejna itd. Dziękuję, że wytrzymałaś. Witam również nową czytelniczkę <Martka>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz