Od autorki.

Opowiadanie w pierwotnej wersji można znaleźć również na onecie pod adresem
www.niepoukladane-marzenia.blog.onet.pl
Jednak po tym jak onet się zaczął psuć przeniosłam je tutaj.

niedziela, 22 lipca 2012

12.Nauczmy się nie wyciągać pochopnych wniosków.


Święta minęły szybciej niż zdążyłam zauważyć, że się rozpoczęły. Było to drugie Boże Narodzenie bez Pawła. W domu można było wyczuć wszechobecna pustkę. Mama chodziła z przylepionym uśmiechem, ciągle mając łzy w oczach, ojciec siedział w swoim gabinecie zasłaniając się masą papierkowej roboty. Ja dobrze wiedziałam, że często siedzi patrząc się w jeden punkt za oknem na starą zdezelowaną oponę, która jeszcze kilka lat temu służyła nam jako huśtawka. Całej naszej trójce było ciężko właśnie w takie dni, kiedy każdy z nas miał czas na refleksje, wracały też wspomnienia. Nawet nie wiem, kiedy ostatniego wieczora usiadłam razem z mamą przy kominku z albumami, gdzie znajdowały się wszystkie nasze zdjęcia. Oglądając je wspominałyśmy te historie z nimi związane, przy niektórych śmiałyśmy się, a przy innych płakałyśmy.
-Córcia widzę, że coś się u ciebie zmieniło- zaczęła tajemniczo mama.
-Ale co? Przecież dalej jestem taka sama- nie wiedziałam co ma na myśli.
-Widzę to niekiedy w twoich oczach, jak siedzisz i rozmyślasz, zapala się w nich, wtedy taka radość. To chyba to mieszkanie z Bartoszem tak ci służy- stwierdziła.
Miała rację przy Bartku czułam się swobodnie, mogłam sobie pozwolić na wszystko powygłupiać się, pozłościć, przy, nim mogłam być sobą.
-Tak dobrze mi się z, nim mieszka. Już dawno się tak nie czułam- potwierdziłam z uśmiechem.
-Wydaje mi się, że jest coś jeszcze. Czy w przypadkiem… – mama się zamyśliła a ja chyba już wiedziałam co zaraz powie.
-Nie mamo nie jesteśmy parą, jeżeli o to ci chodzi- szybko zaprzeczyłam. Dostrzegłam drobne rozczarowanie w jej oczach.
-Szkoda zawsze go lubiłam. Musisz nam go kiedyś przywieźć on jest takim wspaniałym chłopakiem, kiedy się pojawia zawsze cieplej robi mi się na sercu. Zdawało mi się jednak, że jesteś zakochana, teraz to już nie wiem, co powoduje ten stan.
No tak przed rodzicielką nic się nie ukryję, przynajmniej nie przed moją.
-Bo chyba jestem, ale za wcześnie, żeby o tym mówić. Na razie ta znajomość jest dość lekka, nie wiem, co będzie dalej- zdradziłam jej.
Nie było sensu tego ukrywać, znała mnie na tyle dobrze, że wiedziała jak się sprawy mają.
-Kto to jest? Jakiś twój kolega ze studiów?- mama od razu wpadła w amok, próbując wyciągnąć ode mnie jakieś informacje.
-To kolega Bartka. Mamo nie wypytuj mnie, mówię ci, że jeszcze nie wiem, co między nami jest. Nie rób sobie nadziei- stopowałam ją jak tylko mogłam, jednak ona wcale nie miała zamiaru odpuścić.
-To on też jest siatkarzem? Proszę cię powiedz przynajmniej jak wygląda i jak się nazywa-wierciła się podekscytowana.
Tak właśnie stworzyłam potwora. Westchnęłam i poszłam po laptopa, niech sobie mamuśka sama obluka. Usiadłam ponownie na kanapie znalazłam w Internecie zdjęcie Zbyszka i odwróciłam komputer w jej stronę.
-To jest Zbyszek mamo- powiedziałam i czekałam na jej reakcje, oczy wyraźnie rozszerzył jej się w zadowoleniu.
-Wojtek chodź tutaj na chwilę, chce ci coś pokazać- odezwała się, gdy tylko usłyszała, że ojciec krząta się po kuchni.
-Mamo- jęknęłam.
-Spójrz to może być nasz przyszły zięć.
Jak tylko usłyszałam te słowa ze wstydu schowałam twarz w dłoniach i uśmiechnęłam się do siebie z zażenowaniem. To była normalna reakcja mojej mamy każdego mojego chłopaka widziała jako swojego przyszłego zięcia, więc i ze Zbyszkiem postąpiła tak samo.
-Przystojny, gdybym była młodsza…- zaczęła.
Tak, dobrze zauważyłyście moja rodzicielka na coś nie tak z głową.
-Mamo- warknęłam.
-Dobrze już nic nie mówię- uspokoiła się puszczając oczko w moim kierunku.
Tata, za to w milczeniu pogłaskał mnie po głowie, nigdy nie był dobry w wyrażaniu jakichkolwiek uczuć a dla mnie to i tak mówiło wiele. Pewnie się wam wydaje, że mam wspaniałą rodzinę, nie zawsze tak było wcześniej często czułam się kontrolowana, ale, odkąd zostałam tylko ja rodzice znacznie uspokoili się w swoich wymaganiach, zaczęli doceniać to ze mam pasję i nie robili mi już ciągłych wyrzutów. Kiedy wieczorem pakowałam się, by jutro wrócić do Bełchatowa zauważyłam, że nigdzie nie mam mojej komórki. Nie miałam pojęcia, gdzie ją posiałam i przeczuwałam, że mogą być z tego jakieś kłopoty.

***
Z perspektywy Zbyszka…

Przez cały okres świąteczny chodził mocno poirytowany. Czuł się rozczarowany tym, że gdy wrócił do mieszkania Żanety w, nim nie było. Oczywiście znalazł od niej kartkę, niestety ciężko było mu uwierzyć w to, że to, co tam napisała było prawdą. Do tego nie dobierała od niego telefonów. Wieczorem tego samego dnia spakował się i zabrał Justynę do Warszawy. Nie miał co siedzieć w Bełchatowie, treningi wznawiali dopiero po świętach a tutaj wszystko kojarzyło mu się z ostatnim ich wspólnym wieczorem. Potrzebował chwili oddechu, jednak w domu szykowała się awantura na awanturze. Ojciec zrobił jak zwykle Justynie wykład, że dobrze wiedział, iż prędzej czy później wróci do Polski jak pies z podkulonym ogonem. Kolejny raz w ciągu tych kilku dni musiał słychać tych przepychanek między nimi.
-Może teraz zajmiesz się czymś pożytecznym!- grzmiał nie wiadomo który już raz senior Bartman.
-To co robię jest pożyteczne!- siostra twardo stała przy swoim.
-Tak to powiedz łaskawie mi za co kiedyś wyżywisz rodzinę?! Przestań mi wmawiać, że te wygibasy na parkiecie do czegoś ci się przydadzą! Może gdybyś została przy tańcu towarzyskim to, co innego a tobie zachciało się tańczyć jakieś połamańce.
-Teraz tak mówisz! Dlaczego nie pozwalasz mi rozwijać mojej pasji? Zbyszek zawsze mógł robić to, co chciał, a mi nie wolno! Przypominam ci, że to ty mnie posłałeś na pierwsze zajęcia. Jak możesz mi teraz to odbierać?!
Zibi widział, że Justyna ma już łzy w oczach, zawsze bolało ją to, że dla niego ojciec był wyrozumiały i nigdy go nie krytykował, ona, za to według niego miała zostać panią prawnik z własną kancelarią, a nie tancerką.
-Tato daj już spokój- poprosił go.
-Nie wtrącaj się, sam i tak przyczyniłeś się do tego, że twoja siostra jest teraz w tym miejscu i jeszcze tak mocno obstaje przy swoim!- przewrócił ze złością oczami.
Zbyszek pomagał siostrze jak tylko mógł. Z jego siatkarskiej pensji i tak wiele pieniędzy leżało na koncie. Postanowił, więc dofinansować ją tak, by mogła spełniać się w tym co kocha. Brunetka zaraz po zdaniu matury wyjechała do Portugalii potem USA a ostatnie pół roku spędziła w Japonii. Wróciła dlatego ze podpadła szefowi studia, w którym prowadziła zajęcia. Była to jednak połowa prawdy którą Justyna wyjawiła bratu wróciła również z jeszcze jednego powodu, który na razie był tajemnicą.
-A właśnie, że będę się wtrącać! To nie jest sprawiedliwie, że jej się za wszystko obrywa. Niech robi to, co chce. Już się o nią nie martw, nie chcesz jej pomagać to nie, sam z chęcią będę to robić- Zbyszek musiał się wstawić w jej imieniu. Widział przecież ją w trakcie lekcji lub jak sama tańczyła, kochała taniec tak mocno, jak on kochał siatkówkę. Dlatego nie mógł pozwolić, by jej to odebrano. Dobrze wiedział jakby się, wtedy czuła.
-Czy ty nie widzisz, że robisz jej tym krzywdę obiecując złote góry. Ona nie będzie tańczyć w nieskończoność. Skończy 30 lat i ci będzie z samą maturą!- Leon Bartman dalej trwał przy swoim.
-Tak, a to ciekawe, bo ja pewnie też jak skończę 30 to będę miał tylko maturę i co mnie to się nie czepiasz?! Tato przestań mierzyć nas nierówną miarą- uśmiechnął się do siostry, która cały czas przysłuchiwała się tej rozmowie.
-Róbcie co chcecie, ja do tego ręki nie przyłożę- ojciec pokręcił głową i wyszedł.
-Sorry kolejny raz przeze mnie się z, nim pokłóciłeś- podeszła do niego i oparła głowę na jego ramieniu.
-Chyba będziemy musieli się zastanowić co teraz. Masz już jakieś konkretne plany?- popatrzył w ich odbicie, które ukazywało się na przeszklonej szafce kuchennej.
-Nie wiem, w Warszawie chyba nie zostanę, ojciec ciągle suszył, by mi głowę, a na razie nie chcę jechać za granicę- zamyśliła się.
-Może zrobimy tak, pojedziesz ze mną do Bełchatowa i się rozejrzysz. Może coś się trafi tam albo w Łodzi. Mam przecież wolny pokój, chyba ze mną wytrzymasz- zaproponował.
-To nie jest zły pomysł. Obiecaj, tylko że będziesz mnie trzymał zdala od siatkarzy- zażartowała.
Brunet przypomniał sobie jaki kiedyś Justyna miała stosunek do tej dyscypliny. Zawsze była zazdrosna, że siatkówka ma akceptacje ich ojca a jej taniec już nie. Jednak, kiedy dorosła zrozumiała, że to nie jest wina brata a i siatkówka zaczęła jej się podobać. Kiedyś siatkarz u niej równał się zło wcielone. Teraz częściej odkrywała, że to taka sama pasja jak jej taniec. Zbyszek już wiedział jak ją przekonać, by zmieniła całkowicie stosunek do tej dyscypliny.
***
Cieszyłam się na powrót do Bełchatowa, brakowało mi Bartka, nie widzieliśmy się przez prawie 2 tygodnie, brakowało mi też kogoś jeszcze. Ale ze Zbyszkiem czekała mnie rozmowa, wiedziałam, że będę musiała jakoś wytłumaczyć swoje znikniecie. Miałam nadzieję, że ta cała sytuacja z tajemniczym telefonem to jakaś błahostka. Stałam i czekałam na windę. Nie chciało mi się taszczyć torby na 4 piętro. Gdy zjechała a drzwi powoli się rozsuwały zobaczyłam go. Miałam ochotę zwyczajnie w świecie rzucić mu się na szyję. To jednak szybko mi przeszło, kiedy u jego boku ujrzałam śliczną drobną brunetkę o falowanych włosach i chyba brązowych oczach. Typ, o którym mówił Bartek. Wyglądało, że to nie koniec tej historii z telefonem, a co najwyżej początek. Zebrałam się w sobie, jak tylko potrafiłam i bez negatywnych emocji powiedziałam „Cześć” Dziewczyna uśmiechnęła się to do mnie to do Zbyszka trochę nieśmiało a on, za to popatrzył na mnie z rezerwą.
-Idź zaraz cię dogonię- powiedział do niej.
Moje serce krzyczało, kto to jest do cholery! Na zewnątrz stałam jednak opanowana do granic możliwości.
-Dlaczego nie odbierasz ode mnie telefonów?! Co cię znów napadło?- pytał z wyraźną irytacją.
-Przepraszam nie wiem, gdzie zostawiłem komórkę- wytłumaczyłam się starając się nie patrzeć w jego zielone oczy. Bałam się, że zobaczę z nich na powrót gburowatego Steryda. Wszystko na to wskazywało po tym w jaki sposób zaczął naszą rozmowę.
-Nie chce mi się w to wierzyć!- kolejny raz atakował mnie bez powodu.
-Zbyszek, ale to prawda, daj mi wytłumaczyć- prosiłam.
Dlaczego on może mi robić wyrzuty za to, że zniknęłam a ja nie potrafię zapytać: Kim ona jest?!
Sytuację, która robiła się coraz bardziej zagmatwana uratował Bartek również zmierzający do windy z ogromnym bananem na twarzy.
-Nareszcie! Gdzie wy się podzialiście, ja tutaj wracam z Kataru a ani Żanet ani ciebie nie ma?!- wypomniał nam równocześnie się z nami witając.- Co tak tutaj stoicie? Żanet ty sieroto wiesz, że zostawiłaś komórkę w mieszkaniu ciągle dzwoniła jak oszalała, w końcu nie wytrzymałem i ją wyłączyłem- trajkotał w najlepsze.
W tym momencie spojrzałam na Zbyszka któremu zrobiło się głupio, bo okazało się, że mówiłam prawdę a on mi nie uwierzył.
-Muszę lecieć, zobaczymy się jutro rano na treningu- zmieszany odszedł.
-Żaneta czy między wami jest ok, przepraszam, że tak pytam, miałem zadzwonić do ciebie do domu, ale, kiedy sam pojechałem do siebie to mnie wzięli w takie obroty, że nie miałem, kiedy. Mam nadzieję, że się nie gniewasz za to, że mu powiedziałem, gdzie cię może znaleźć- Kurek dostał słowotoku, kiedy starał się wytłumaczyć wszystko na raz.
-Nie gniewam się, ale chyba coś jest nie w porządku, będę musiała to wyjaśnić- próbowałam odgonić od siebie te myśli, że kolejny raz przyjdzie mi budować relacje z Bartmanem od nowa.- A ty co taki zadowolony? Tylko mi nie mów, że cieszysz się, że urwałeś się z garnuszka mamusi, bo w to ci nie uwierzę – spytałam, gdy już znaleźliśmy się w windzie.
-Kiedy podjeżdżałem pod blok na zewnątrz stała jedna bardzo śliczna dziewczyna to ona tak poprawiła mi humor. Mówię ci ona wyglądała jak anioł w białej puchowej kurtce i takiej samej czapce. To może jest nasza nowa sąsiadka, pamiętasz mieszkanie pod 3 było wolne- Kurek rozgadał się na dobre.
Ja już wiedziałam, o kim on mówi. Tą dziewczyną którą przed chwilą opisał była towarzyszką Bartmana.
-Bartek ona chyba jest ze Zbyszkiem. Kiedy go spotkałam byli razem w windzie i chyba gdzieś razem szli- szybko mu wytłumaczyłam.
Po moich słowach humor Bartosza zniknął tak szybko, jak się pojawił i resztę drogi do mieszkania spędził na kręceniu z niedoważaniem głową.
***
Kolejnego dnia Skra grała mecz z Resovią. Postanowiła, że pójdę razem z Bartkiem na halę. Szczerze zdradzę wam, że uwielbiam zespół z Rzeszowa i ich kibiców. Takiej oprawy na meczu nie można spotkać nigdzie indziej. Sama miałam zamiar w tym uczestniczyć, więc zamiast ubrać się w barwy Skry założyłam czerwoną koszulkę i, gdy tylko weszłam na hale podreptałam do sektora, gdzie stał fan club z Rzeszowa. Co mi tam, raz mogę pokibicować z nimi. Bartek ze śmiechem spoglądał w moją stronę i popukał się w głowę, na co w odpowiedzi wystawiłam mu język. Zaraz przed rozpoczęciem rozgrzewki zobaczyłam ją, siedziała za statystykami nerwowo się rozglądając wokoło i w tym momencie humor całkowicie mi się popsuł. Jeżeli Zbyszek przyprowadził ją na mecz to musi być coś poważniejszego. To pewnie do niej, wtedy przez telefon powiedział kocham cię, a ona jest dla niego bardzo ważna. Co ja sobie głupia myślałam?! Mój entuzjazm spadł poniżej zera. Mecz się odbył tylko tyle mogę powiedzieć. Ja ciągle siedziałam i wlepiałam oczy w tą tajemniczą brunetkę, która nie wykazywała raczej wielkiego zainteresowania grą. Kiedy dostrzegłam, że Zbyszek rozśmiesza ją z kwadratu dla rezerwowych miałam ochotę wyjść. Dziewczyna tylko w drugim secie, kiedy Bartman wszedł na parkiet za Kurka wyraźnie się ożywiła. Po meczu zaraz podbiegł w jej stronę i ciągnął ją na płytę boiska. Ja szybko przemieściłam się do leżącego Bartosza chcąc m powiedzieć ze się zmywam. On też nie był zbyt zadowolony. Wiedziałam, że ta dziewczyna mu się spodobała i niestety kolejny raz okazało się, że to zdobycz nie kogo innego a Zbigniewa.
-Bartek ja idę nie czekam na ciebie- mówiłam patrząc w stronę coraz bardziej zbliżającego się Zbyszka i brunetki którą obejmował w pasie.
-Widzę, że nie tylko mi coś się tutaj nie podoba- smutno stwierdził Kurek podnosząc się z parkietu.
Bartek czuł, że obecność brunetki mocno mnie denerwowała. Niestety, w trakcie naszej krótkiej rozmowy ta dwójka zbliżyła się do nas na taką odległość, że nie sposób było zmyć się niepostrzeżenie. Wzięłam głęboki oddech i przybrałam kamienny wyraz twarzy.
-Pozwólcie, że przedstawię to jest Justyna, moja siostra-, gdy usłyszałam te słowa miałam wrażenie, że szczęka opadła mi do podłogi i chyba nie tylko mi, bo i Kurek przez chwilę wyglądał podobnie.
Dziewczyna popatrzyła na nasz dystansem.
To jest Bartek, a to Żaneta-, kiedy mnie przedstawił ona przyglądnęłam mi się dokładnie, po czym podała rękę nie pozostało mi nic innego a zrobić to samo. Czułam ogromną ulgę, że to jest tylko jego siostra, siostra i nikt więcej.
-Możemy pogadać?- Zibi szepnął mi do ucha a dreszcz jaki przeszedł moje ciało był najprzyjemniejszą rzeczą jaka mnie spotkała od kilku dni.
Kiwnęłam tylko głową i oddaliliśmy się na bok zostawiając Justynę w towarzystwie bardzo zadowolonego Kurasia.
-Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem wczoraj. Myślałem, że coś jest nie tak. Chciałbym ci to wynagrodzić- stał i wpatrywał się we mnie z czułością znów to był ten Zbyszek, którego uwielbiałam i ja się wpatrywałam w niego z uśmiechem dopiero teraz przekonałam się, jak za tym tęskniłam.
-Nic się nie stało. Rozumiem twoją reakcję miałeś prawo się zdenerwować- nerwowo go przepraszałam.
-Zostawmy to. Powiedz mi co robisz w Sylwestra?- zapytał uśmiechając się łobuzersko.
-Chyba nic- roześmiałam się.- Jeszcze się nad tym nie zastanawiałam.
-To dobrze, zapraszam do siebie na 20. Teraz jadę do Warszawy odwieźć Justynę, umówiła się z jakąś koleżanką na jutro, a nie chcę, żeby tłukła się po nocy pociągami- wyjaśnił wyraźnie zadowolony i pocałował w policzek, a mnie owiną przyjemny zapach jego perfum.
***
Z perspektywy Bartka…

Bartek po tej wiadomości czuł się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Justyna mu się spodobała od pierwszej chwili, a że pan Kurek był dość wybredny wobec płci przeciwnej znów był zły, że to kolejna zdobycz Bartmana. Tutaj jednak okazało się, że to jego siostra. Stał teraz przed nią i nie wiedział co powiedzieć, nie chciał też ciągle się na nią patrzeć, bo mogło, by to wyglądać podejrzanie. Brunetka wybawiła go z tej nieco niezręcznej sytuacji.
-To ty mieszkasz nad nami? Zbyszek wspominał o jakimś Bartku- spytała zaczynając rozmowę.
-Tak mieszkam tam razem z Żanetą- szybko odpowiedział ciesząc się, że milczenie zostało przerwane.
-Ona jest twoją dziewczyną?- kontynuowała wywiad, a to pytanie wywołało uśmiech na twarzy Bartosza.
-Nie- zaprzeczył, żeby przypadkowo nie wyciągnęła pochopnych wniosków- To moja przyjaciółka. Tak w ogóle to wydaje mi się, że już niedługo to ona stanie się dziewczyną, ale twojego brata- uśmiechnął się spoglądając w kierunku szepczącej dwójki.
-No nie wiem, Zbyszek i blondynka- roześmiała się uroczo- To mogło, by być nawet interesujące.
Jej stwierdzenie bardzo zainteresowało Kurka.
-Powiesz coś więcej na ten temat?- dopytywał, gdy zamilkła.
-Zibi od kilku lat umiejętnie unika blondynek, jedna taka wystawiła go parę lat temu i od tego czasu obiecał sobie, że nie będzie się już z żadną zadawał. Wiem, że to głupie przecież zawsze można zmienić kolor włosów, ale Zbyszek ma często takie pomysły. Mam jednak nadzieję, że ta Żaneta jest spoko, bo nie chciała bym znów widzieć swojego brata w takim stanie jak wtedy- rozmowa zaczynała się kleić niestety wszystko przerwał powracający wraz z Żanet Bartman.
-Czy mi się wydaje czy wy się już troszkę rozgadaliście? Znając cię to już mu coś wypaplałaś na mój temat- przytulił siostrę.- Idę się przebrać i możemy jechać.
Pożegnali się i oddalili w kierunku szatni a Bartek wraz z Żanetą zostali jeszcze chwilę na boisku.
-Jestem ciekawa jak Zbyszek zareaguje, kiedy dowie się, że lecisz na nią?- szturchnęłam go.
-Co mówiłaś?- Bartek ciągle patrzył na oddalającą się dwójkę.
- Zastanawiam się czy Bartman zleje ci mordę, gdy zorientuje się, że chętnie zobaczył byś Justynę nagą- śmiała się dalej.
-A tam od razu nagą na razie wystarczyło, by w samej bieliźnie- rozmarzył się Kurek.
-Chyba mu to zaraz powiem- stwierdziła poważnie.
-Żaneta!- Bartek zrobił lekko przestraszoną minę. Zaczął trochę bać się tego, że ona może tak teraz iść i powiedzieć coś Zbyszkowi.
-Przecież żartowałam- odpowiedziała klepiąc go po plecach.

    
Wstyd mi, że prezentuje tak słaby rozdział. Niestety, ostatnio wszystko nie jest tak jak powinno, pomysłów mi brak, sesja się zbliża, zaczynam panikować z powodu obrony licencjata i cholernie brak mi siatkówki. Może jak wrócą mecze to coś mi przyjdzie do głowy a ta pustka zniknie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz